Jak dla mnie - świetnie niedopowiedziany film o potrzebie spowiedzi. O potrzebie prawdy. Nie wyczuwam - choc kilka tropów jest (nie był stróżem brata swego) - aby to była historia uwspółcześniona Kaina i Abla. Ale z pewnością jest to współczesny dramat o tym, że nosimy maski (twardziela, faceta który wie najlepiej) i gdy dzieje się coś, że spod tej maski wypełza przerażony człowiek - to za nic na świecie nie chcemy tego pokazać. Nie chcemy pokazać swego człowieczeństwa, strachu, nawet tchórzostwa. Bo "w życiu trzeba być twardym". A gdyby się przyznał (co sugeruje choćby scena w kościele, gdzie jest wręcz wołany do konfesjonału) to być może ocaliłby siebie. Może brata? Może rodzinę? Zemsta z pewnością nie jest rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest być może spowiedź. Pokuta być musi. Swietnie rozegrane detale (pudła jak cegły), doskonałe postacie (rodzice bohaterów, żona). I kreacje aktorskie, że trudno się przyczepić (kapitalnie pokazana przez Muskałę przemiana z kury w kobietę. A Więckiewicz... Nie idź człowieku do żadnego jury, do żadnego show - tylko graj, tak nam GRAJ!
blagam cie z czym do ludzi ?spowiedz? bzdura katolickiego swiata ,oh ksiedzu wyznam winy co to zmieni?co to woogole za zwyczaj rodem ze sredniowiecza, sam musi sobie zrobic rachunek sumienia ksiedza (darmozjada,zboka,cwaniaka,bogacącego sie kosztem innych ludzi) do tego niepotrzeba