Skąd taki taki tytuł?...Może mnie ktoś oświecić? Słowo "wymyk" znam, ale pochodzi ono z terminologii sportowej i oznacza ewolucję na drążku (kiedyś, kiedy młodzież była dużo sprawniejsza niż dzisiaj, takie ćwiczenie odbywało się w ramach szkolnych zajęć wuefu. Dziś pewnie tylko studenci AWF maja takie zdolności). W filmie nic o takich akrobacjach nie było. Cóż więc znaczy ten "wymyk" tytułowy? Hmm, a może to znana pani minisTRA maczała w tym palce?
A czy w filmie o dzielnych traktorzystkach walczących z kosmitami, tytuł powinien brzmieć dzielne traktorzystki vs. obcy? lub cos w tym stylu? wymyk to w sumie dobry tytuł według mnie. Ja osobiście tłumaczył bym tytuł jako wymknięcie się ( ucieczka) czy tez zaniechanie ratowania brata przez głównego bohatera. Ale moge sie mylic w końcu sam wymyk na drążku robiłem ostatnio z 10 lat temu ;)
Moim zdaniem chodzi tu o to że wymykiem miałobyc zatajenie braku jakiejkolwiek pomocy bratu podczas jego obrony w stosunku do dziewczyny bedacej zaczepianej do momentu aż nie uajwnila tego urkyta kamera.Wymyk sie niestety nie powiodl
Po co ty mi to mówisz? Tak jak bym nie wiedział bez reżysera dlaczego wymyk.Jak smiesz
Najmocniej przepraszam - zamiast skierować swoją odpowiedź do pierwszego postu - pierwszemu autorowi "photocom", nacisnęłam na najbliższe słowo "odpowiedz", całkowicie odruchowo, to pomyłka :) Ale skąd ta złość? Przecież rozmawiamy, wyjaśniamy, odpowiadamy sobie na pytania, a nie kłócimy się :)
Jeszcze raz najmocniej przepraszam! :)
"Zainteresowało mnie dotknięcie elementarnego tematu, jakim jest tchórzostwo i związane z nim poczucie winy - opowiadał po realizacji autor "Wymyku". "Każdemu z nas zdarzyło się stchórzyć w mniej lub bardziej poważnej sytuacji. Nie dlatego, że jesteśmy źli, tylko czasem po prostu słabi. Słabość jest cechą skwapliwie przez nas ukrywaną, szczególnie przez mężczyzn - uważa reżyser. "
W jakimś filmie dokumentalnym o kamikadze marynarz amerykański podawał przykład jak wojna łamie psychikę człowieka. Facet, kompletny nowicjusz razem z trzema kolegami obslugiwał działko przeciwlotnicze. Trwa atak, samolot leci prosto na jego działko, nagle jeden z jego kumpli w panice podbiega do barierki i skacze do morza. Oczywiscie skonczyło się to dla skaczącego śmiercią czyli gość kompletnie stracił głowę, stchórzył, postąpił nieracjonalnie, głupio, wręcz popełnił samobójstwo wyręczając japończyka ale najciekawsze było to że to nie był nowicjusz tylko zaprawiony w walce marynarz który takich ataków już kilka przeżył. O ile pamietam opowiadający skomentował to tak że facetowi wyczerpała się odwaga jak zdychająca bateria w radiu. Kiedy się pomyśli w ten sposób problem tchórza/bohatera kompletnie się zmienia. Fred żył ostro, jeżdził jak diabeł i niepotrzebnie ryzykował, był ostry dla pracownikow i udawało mu się ale nie zauważył kiedy wyczerpała mu się odwaga. Jerzy był powsciagliwy i "baterie" miał jeszcze pełną. Obaj byli normalnymi na umyśle zdrowymi facetami ale zawiódł tylko jeden. Film w sumie konczy się hapyendem bo chociaz Jerzy umiera to Fred zbiera sie do kupy i kontynuuje plan Jerzego jeśli chodzi o firme (scena rozładowywania tir-a).
wymyk bo życie wymknęło mu się z kontroli, w pewien sposób kontrolował życie brata, nawet decydował o tym gdzie usiądą w pociągu (przez tzw. mowę ciała) jak szybko jadą, on decydował o losach firmy itp itd. ale w tym przypadku jego obojętność jaką obdarzał brata wymknęła mu się zanadto, tak ja sobie to tłumaczę