Netflix obrał ostatnio taką strategię, że dużo teraz filmów opowiada o życiu nastolatków. Mieliśmy już ,,The Kissing Booth", ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam", ,,Sierra Burges jest przegrywem" itd itd i znowu dostaliśmy komedię romantyczną o nastolatkach. Z początku mi się to nawet podobało, ale teraz ..... trochę to naciągane.
,,Wynajmij sobie chłopaka" to najnowsza produkcja znajdująca się na serwisie Netflix, opowiadająca o Brooksie, który aby zdobyć pieniądze (potrzebne są mu do opłacenia studiów) tworzy aplikację, w której dziewczyna może sobie wybrać idealnego partnera na randkę. W tego partnera oczywiście za każdym razem wciela się Brooks, ale o odmiennym charakterze, stylu. Taki koncept z całą pewnością przyciągnie czy to nastolatki czy to jeszcze inne grupy wiekowe, natomiast jeżeli coś robić to przede wszystkim z głową. No tutaj jest inaczej. Tutaj twórcy nie skupili się na rzeczywiście fajnym pomyśle, który by można bardzo ciekawie i kreatywnie rozwinąć (podkreśla się o aplikacji, ale o niej się już nie ,,mówi", bo tutaj jest różnica), tylko woleli puścić klasyczne schematy, typu znalazł wymarzoną dziewczynę, coś go łączy z przyjaciółką, ale tego nie widzi na początku, potem zdobywa wszystko i traci jednocześnie, kłóci się z przyjacielem, przyjaciółką, dziewczyną, nie wie co zrobić, naprawia wszystko i zgadnijcie z kim na samym końcu jest w związku? To już mnie tak zaczęło denerwować, ale ja rozumiem, że jest to film dla nastolatków, którzy mimo wszystko powinni się na tym filmie nawet spoko bawić.
Tutaj aktorstwo jest w sumie nieźle. Mamy przede wszystkim Noaha Centineo, który wciela się w Brooksa. Chłopak wiele przeszedł, odeszła od niego mama, ale zawsze może liczyć na wsparcie swojego najlepszego przyjaciela. Na ekranie pojawia się też Laura Marano, którą po prostu kocham z serialu ,,Austin i Ally" (była tam świetna). Ona nie chce być typową ,,księżniczką", jest buntownicza. Jednak ta chemia pomiędzy tymi dwoma bohaterami była naprawdę wiarygodna, bardzo dobrze zagrana. Ja uwierzyłem w te postaci i polubiłem. To są jeszcze młodzi ludzie, więc na pewno pokażą jeszcze nie raz, na co ich stać. Szkoda mi tylko Camilii Mendes, która została potraktowana w tym filmie trochę ,,po macoszemu". Nie znam za bardzo tej aktorki (nie oglądam ,,Riverdale"), ale liczyłem, że może pod koniec jej postać się rozwinie, a tu guzik.
Co do scenariusza, to nie zaskoczył mnie on. Był na poziomie, ale nie podbił mojego serca wystarczająco na tyle, aby go wychwalać. Dialogi pomiędzy bohaterami nie były sztuczne (może momentami, ale to w nielicznych sytuacjach). Nie było więc aż takiej tragedii jak by się można spodziewać. Jednak w sposób jaki zostało to przedstawione - wręcz namolnie. Nie ukrywam, ale z rok temu te filmy faktycznie były takim powiewem lekkiego humoru i dobrej zabawy, a teraz to coś takiego byle jak wyszło. Co do efektów technicznych, to bardzo dobrze wyszły zdjęcia, muzyka, dźwięk jak i montaż. Nic dodać, nic ująć.
Za bardzo nie mam o czym gadać więcej, dlatego podsumowując, film ,,Wynajmij sobie chłopaka" dostaje ode mnie 6 / 10. Ale nie martwcie się, gdyż zostało kilka premier z marca do nadrobienia, jak np. ,,Przedszkolanka", ,,Santa Clarita Diet: Sezon 3", ,,Wszyscy wiedzą", ale w święta postaram się to wszystko nadrobić. Do tego pojawi się jeszcze recenzja ,,Chiling Adventures of Sabrina: Część 2" i ,,Sklep z jednorożcami". To by było na tyle i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Na razie!