Byłam dzisiaj na randce na tym filmie, na początku zdziwiłam się wyborem filmu przez mojego faceta bo myślałam, że wylądujemy na komedii romantycznej. A tu ogromne zaskoczenie.... kryminał, thriller, komedia.... od razu podczas seansu myślałam o tym, żeby przeczytać książkę. Żałuje, że nie miałam okazji przeczytać jej wcześniej. Czytam, czytam i nie rozumiem zarzutów krytyków....książka to nie film, film to nie książka. Adaptacja to nie ekranizacja. Film pozostawia miejsce do refleksji, a według mnie o to chodzi w kinie. Czytam książkę i działa wyobraźnia. Obejrzałam film i widzę jedną z wersji interpretacji. Według mnie na tym polega sztuka.