Przez pierwszy kwadrans nudziłem się okropnie, ale warto było go przetrwać dla reszty filmu. Goss genialnie zagrał zabójcę, który nie robi tego dla przyjemności, ale z obowiązku, i przy tym wzbudza ogromną sympatię widzów pomimo faktu, że morduje za pieniądze i przez większość filmu jest zimny jak lód. Tak samo należy pochwalić Tillette, która wcieliła się w Bethesdę, obie te postacie zapadają mocno w pamięć. Świetna muzyka, buduje napięcie bez przytłaczania sceny,ale też nie zanika pod naporem akcji. Historia, która zapadnie mi w pamięć na długo, zakończenie chwyta za serce. Nie mam pojęcia, jakim cudem ten film przeszedł bez większego echa i ma tak niską ocenę, jak dla mnie jeden z najlepszych filmów 2012 roku.
Też się dziwię, dlaczego ten film ma tak niską ocenę. Końcówka powiem szczerze mną nieźle wstrząsnęła. Sam Luke zagrał świetnie, idealnie nadaje się do roli zabójcy. Timothy w roli Hitmana też nie był zły, ale wątpie żeby zagrał równie dobrze co Luke. :)
Świetny finał ... smutny (bo mi było żal Victora ... no w sumie może nie tyle Victora co Luke'a :))
A co do filmu - jestem zadowolona z seansu.