Faktycznie jest to typowe holiwoodzkie kino, jednak ten film zasługuje choćby na spróbowanie. Zgodnie z przedmówcami uważam, że jest to ten rodzaj horrorów, gdzie machiną napędzającą strach, odrobine przerażenia, czy chwile grozy jest spora ilość krwi, przemocy, drastycznych scen do złudzenia przypominających motywy z "Texańskiej masakry" czy wspomniany wczesniej "Wrong turn". Mimo wszysko fillm ma swoj klimat. W nastrój wprowadza widza już sam wstęp, gdy jest opowiedziana historia stanowiąca pewnego rodzaju podtawę i wytlumaczeniem zdarzeń, jakie przyjedzie obejrzeć w dalszej części filmu. Co ważne: nie jest to historia wyssana z palca - jest ona jak najbardziej realna (w końcu co jakiś czas słyszymy o próbach nuklearnych prowadzonych w różnych odludnych miejscach naszej planety). Mutacje spowodowane skażeniem faktycznie nie przekonują swoją realnością, choć samo wykonanie scenografii, efektów specjalnych, masek itp. nie przypomina wielu tandetnych filmów tego rodzaju, są one wykonane starannie i szczegółowo, dzięki czemu takie elementy nabierają prawdziwości. Jak już wspomniałem film obfituje w strumienie krwi, ostre przedmioty (tępe też sie zdażają) i niezbyt przyjemne sceny, czasem wręcz obrzydliwe (np. lufa pistoletu wycelowana w postać małego dzidziusia, a wszystko na oczach jego matki lub płonący człowiek przywiązany do drzewa, lub też posiłek którego głównym daniem są ludzkie wnętrzności). Zatem jeżeli ktoś nie lubi takich rozrywek, jemu filmu nie polecam. Ponadto w oczy rzucają się przesadzone motywy walki i szamotaniny, gdy jakimś cudem po wielu ciosach, uderzeniach i razach bohaterowie nadal stoją na nogach i nie wiadomomo kiedy w końcu padną trupem. Ale do tego typu akcji chyba już zdążyliśmy sie przyzwyczaić. Film oprócz drastycyzmu i krwawej rzezi posiada również inne aspekty - dobrze ukazuje chęć przeżycia człowieka w ekstremalnych sytuacjach, w których konieczność walki jest jedynym sposobem na przetrwanie. Tutaj warto wspomnieć, że gra aktorów także jest realistyczna. Ciężko wczuć się w rolę bohaterów, ale prawdopodobnie właśnie w ten spobób każdy z nas zachowywałby się. Sama fabuła nie jest zaskakująca, ale też nie jest nudna. Horror bazuje na przemocy, choć scenariusz i wykonanie potrafił wypracować dla filmu odpowiedni klimat. Nie jest to wybitne dzieło, ale ja je oglądałem z zaciekawieniem, często z szybkim biciem serca, a sama końcówka potrafiła pobudzić moją wyobraźnie co dalej?
poprostu skłądam ci pokłon, super opisałes film:] a nie jednym słowem ze beznadziejny albo cos...ah, człowieku, jestes super:]
brawo, w końcu normalna analiza filmu, z którą można polemozować:) Twoja wypowiedź nie ogranicza się do jednego zdania jak większości, więc brawa podwójne....dobra, koniec słodzenia autorowi:) otóż nie zgadzam się z jednym twoim stwierdzeniem, że jest to "film typowo Hollywoodzki". Otóż tak nie jest, z jednego chociażby prostego powodu - bardziej brutalnego i przekraczającego różne granice, horroru (chociażby gwałt w przyczepie) już dawno w komercyjnym Hollywoodzkim kinie nie było. Dla porównania film wg większości ludzi będący kalką (bądź dla w tajemniczonych odwrotnie:)), czyli "Wrong Turn". Slasher z kilkoma scenami gore, ale jednak to jest przykład kina rodem ze Stanów. Młodzież w lesie (choć aktorzy grubo po 30:)), młodzież ganiana przez kanibali, z dupy wyjęta scena w konarach drzew...ogólnie taki sobie slasher. A "The Hills Have Eyes" to naprawdę porządny horror, z dobrym aktorstwem, ciekawym klimatem i naprawdę brutalnymi scenami (jakich w komercyjnym kinie Hollywoodzkim ze święcą szukać) ... Pozdrawiam
Dzięki za pozytywne opinie na temat mojego komentarze. Choć preferuję zwięzłe i treściwe wypowiedzi, staram się wypowiadać na dany temat obiektywnie, pod wieloma aspektami i z wielu punktów widzenia. Ci co piszą jednozdaniowe "recenzje" prawdopodobnie zamiast wejść na jakiegoś bloga, trafili przypadkiem tutaj.
Co do tego stwierdzenia: "film typowo Hollywoodzki" być może faktycznie nie do końca jest trafne i nie oddaje tego, co miałem w tym momencie na myśli. Chodziło mi raczej o to, że film niczym tak naprawdę nie zaskakuje, nie wprowadza jakiejś świerzości, odmienności, co w filmach sobie cenię. Przypomina mi on raczej standardowe podejście do tematu w uczciwym i porządnym wykonaniu. Nie jest to szczyt ambicji, momentami zachaczając o komercję.
co do standardowego podejscia do tematu, to zauwaz, ze jest to jednak remake filmiu z 77 roku...nie mail on wprowadzac zadnej swiezosci do gatunku, a raczej odswiezyc oryginał, no i udało sie to znakomicie. Niczyim szczytem ambicji ten film jednak nie mial byc, i tu sie z toba zgodze. To mial byc po prostu brutalny (komercyjny tez, bo mainstremowy jakby nie bylo, czyli mial jednak zwrocic chocby koszty produkcji) slasher i taki film otrzymujemy. Jednak w komercyjnym kinie dawno nie bylo tak brutalnego filmu, i chwala tworcom chociazby za to
Nie zgadzam się z tobą box....
Realistyczna gra aktorów?? Przeciez to najgorsze aktorstwo jakie od lat widzialem.
A logika, psychologia postaci w ogóle w tym filmie nie istnieją. ten film sprawdza się dobrzez tylko jako komedia. Ja krztusiłem się na nim ze śmiechu..Soryy, ale horror chyba nie powinien wzbudzać salw śmiechu, tylko lęk, co nie?
Jak dla mnie zdecydfoewnaie najgorszy film roku. Czuję, ze pobije rekord i zdobędzie słusznie największą ilośc Malin. :)
Niech zdobywa, Stanley Kubrick swego czasu tez dostal nominacje do maliny za rezyserie "The Shinning" a i aktorka Shelley Duvall sie na nia zalapala...a chyba nie napiszesz ze "The Shining" to zle wyrezyserowany gniot, co? Dlatego nie zwracalbym uwagi na te smieszne Hollywoodzkie pseudonagrody...
W porównaniu do książki to rzeczywiście źle wyreżyserowany gniot. Może rozdajacy nagrody po prostu ja przeczytali? Nie zdziwił bym się, bo książka fantastyczna.
Jesli wg ciebie "The Shinning" to zle wyrezyserowany gniot, to spoko, gratuluje poczucia humoru. Wiele osob znacznie wyzej ceni sobie film niz ksiazke, a ze Kingowi sie wersja Kubricka nie podobala? Coz, obrazil sie ze niektore watki zostaly pozmieniane i tyle...ale uwazac ten film za gniot? Daj spokoj...
Film ,,Lśnienie,, jest dla mnie o wiele lepszy niż książka. Kubrick zrobił ze zwykłego horroru film naprawde trzymający w napięciu i (chwała mu za to) zmienił końcówke. A propo ,,WMO,, to wg mnie denny film z beznadziejnym aktorstwem.
jedno "ale"...jak (chyba) kazdy wie, "The Hills..." to slasher, do tego rodem z Ameryki i (tu niespodzianka) remake...wiec jesli jest to film denny i z beznadziejnym aktorstwem, to podaj mi tytul filmu z tego podgatunku horroru, ktory by cie zachwycil (albo poprostu sie podobal) i dalbys mu note conajmniej 7/10 (dobry film)...bo wg mnie filmy (szczegolnie horrory) nalezy oceniac zgodnie z ich przynaleznoscia gatunkowa, i wtedy zdasz sobie sprawe, ze lepszego slashera (jednak wg mnie z dobrym aktorstwem) nie bylo w komercyjnym kinie amerykanskim ("Haute Tension" pomijam, bo choc tez Alexandre Aji, to z Francji) juz nie bylo od dobrych kilku (jesli nie kilkunastu) lat...i tez jest tak dlatego, ze pomimo kasy amerykanskiej (produkcja), film nakrecili francuzi...a europejskie kino grozy stoi dzis na wysokim poziomie...
Slasher to nie jest gatunek filmowy koleś, tylko podgatunek horroru. To po pierwsze, jezeli dobrze rozumiem, to czym jest slasher, to według mnie najlepszy z tego gatunku jest Evil Dead 2 oraz Coś (ma elementy slashera). Oba te filmy nie są czystymi slasherami, ale fakt jest taki, ze slasher to podgatunek horroru wyjatkowo prymitywny i robią go głownie marni filmowcy.
napisałem "podaj tytul z tego podgatunku horroru"?!? napisalem, wiec o co chodzi?!? Twoj pierwszy przytyk o kant dupy mozna potluc...nie rozumiesz czym jest slasher, bo ani "Evil Dead 2" (swoja droga dobry horror-komediowy) ani tym bardziej jeden z moich ulubionych horrorow "The Thing", to nie slashery...probuj dalej, moze trafisz celnie:) a co do marnych filmowcow i ich staran, to wiesz, Carpenter nakrecil kiedys "Halloween", jeden z najlepszych slasherow, Crawen "Nightmare On Elm Street" a np. Tobe Hooper (wiesz wogole ktoz to?:)) oryginal "The Texas Chainsaw Masscre", wg mnie najlepszy slasher w historii...i ci "marni filmowcy" juz pozniej lepszych filmow nie nakrecili...niesamowite, co?:)
Teraz ty trochę wyluzuj ... ;)
Myslę, ze oba wymienione filmy spełniaja przynajmniej w czesci ramy gatunkowe slashera. Nie jestem wielkim fanatykiem horroów, i do tego przyznaje sie.
Ale podawałem te najelpsze, dlatego mniej typowe.
Natomiast typowe najlepsze slashery to te Wesa Carvena (wspomniaes juz o koszmarze oraz ja dodam Krzyk)
Oczywscie ze znam Toba Hoppera i jego Teksaską Masakrę.. I uwazam ja za udany film z super klimatem. Udał sie rowniez remake tego filmu.
Poza tym zostatnich foilmow grozy podobał mi się rownież Swit zywych trupów, ale też nie wiem czy nalezy zaliczyc go do slasherow. Wiem na pewno ze wszytskie te filmy sa horrorami. Tylko strasza w trochę inny sposob. :)
Problem ze slasherami jest nastepujacy - to typ horroru który jest mocno schematyczny i jego cechą charakterystyczną jest dużo krwi. Dlatego pewnie przyciąga miernych filmowców (poza rodzynakmi których juz wyminiles).
w koncu jakis post, z ktorym mozna podyskutowac, ba, a nawet sie po czesci zgodzic:) otoz ani "Evil Dead 2" ani "The Thing" slasherami nie sa. I nie robi tu roznicy to, ze sa mniej czy tez bardziej typowe...po prostu to nie sa slashery. To juz raczej "The Nightmare..." nie jest takim typowym slasherem, gdyz morderca (Freddy) nie jest namacalny, jest zjawa i zabija przez sen. Z kolei "Scream" to raczej taka parodia slasherow (a raczej nie samych slasherow, a bardziej wysmianie regul nimi rzadzacych), po ktorym powstala moda w Hollywood na tzw. Teen - slashery (np "Koszmar ktoregos tam lata":)) i to sa dopiero gnioty niesamowite...
Remake "Switu Zywych Trupow" (film niezly) to tez nie slasher, a film o zombie (oryginal choc wykonany jak na dzisiejsze czasy smiesznie, tez daje do dzis rade).
A slowo slasher i krew jest na miejscu, (jesli chodzi o dzisiejszy Hollywoodzki mainstream) przy opisie wlasnie "The Hills...". Reszta to albo amatorskie gnioty za pare dolcow (choc smieszne chociaz:)) albo slashery dla 5-cio latkow, bezkrwawe i obliczone na zarabianie kasy...
Dlatego tak bronie "The Hills Have Eyes"...
Zgadzam się z tym co napisales. Widzę, ze lepiej niż ja rozumiesz te zawiłości gatunkowe horroru.
Co do nasladowcow Krezyku to całkowita zgoda że są to gnioty.
Poza tym mam pytabnie c: czy filmy o zombie (lubię tę tematykę :)) mają jakąs specjalną nazwę?
Aha i jak się ma podgatunek gore do slashera? Czym one się od siebie roznią od siebie?
Co do ostatniego zdania... Tu tez masz rację. Wiekszośc slasherow prezentuje amatorski poziom i gdyby patrzec tylko na ich podstawie to faktycznie ocena Wzgorz szybuje w góre.
Filmy o zombie to na moje oko filmy o zombie sa:) a slasher i gore? Sa filmy gore (jak ktos wczesniej napisal gore - krew), w ktorych chodzi tylko o szokowanie widza (np "Guinea Pig" czy "August Undergrund"), w nich raczej fabuly jako takiej nie uswiadczymy:), sa gore chocby komediowe (pastisze) jak np wczesne filmy Petera Jacksona typu "Braindead" czy "Bad Taste" ale ciezko tak naprawde sie w tym wszystkim polapac:) a slashery z gore maja niewiele wspolnego, co najwyzej moga w nich wystepowac sceny gore, czyli krwawe, brutalne sceny mordow np. Ale filmem gore zazwyczaj nazywa sie film, ktory jest krwawy, brutalny i mysle, ze "The Hills..." mozna nazwac wlasnie takim slasherem gore.