Przez moment było mi nawet żal tych kanibali że rząd tak ich urządził tymi bombami:( Z drugiej strony mocno irytowało mnie zachowanie "zwiedzających" pustynie turystów. To że łazili nawet nocą po pustyni jak kozaki, jeden miał broń ale jednak ja bym i tak nie poszedł od tak sobie. Drugi kozak w okularach poszedł sobie na spacerek bez broni bo okazał się wielkim pacyfistą i wrócił uradowany z wędką LOL. Pierwszy już siedział w samochodzie ale wysiadł bo zobaczył gościa od stacji paliw który z kolei zrobił sobie SPK, po co? Skoro go tak gryzło sumienie to lepiej nie mógł pomóc tamtym ludziom? I czemu bezbronne kobiety, małe dziecko i dwa psy zostawia się pod opiekę młodego chłopaka który nawet nie potrafi dobrze strzelać na środku pustyni? Nie lepiej było wysłać tylko gościa w okularach(pacyfistę) do stacji paliw zamiast rozłazić się w obie strony? I czemu koleś w okularach poszedł po dziecko? Miłość ojcowska - w porządku ale jaka była gwarancja że dziecko przeżyje i nie zostanie do tego czasu przerobione na koltety? Były jeszcze przy życiu dwie młode osoby które potrzebowały wsparcia. I czemu zostały przy tej przyczepie. Ja bym zmiatał gdzie pieprz rośnie nawet gdybym miał umrzeć na pustyni z pragnienia. Oczywiście jest też kilka mocnych momentów. Bardzo szkoda jest tej młodej dziewczyny która została zgwałcona(śliczna Emilie De Ravin), no i te kobiety, zwłaszcza młoda matka. Brutalne sceny nie dla osób o słabych nerwach. Ale zdziwiłem się że ofermiasty pacyfista tak poradził sobie z tymi kanibalami, liczyłem na młodzież. Z drugiej strony można to jakoś uzasadnić, ludzie pod wpływem jakiegoś silnego impulsu są w stanie dokonywać nadludzkich rzeczy. No i jeszcze dzielny pies, tak, najlepszy przyjaciel człowieka.
Dziwne jest to, że bohaterowie którzy zostali w przyczepie jakoś nie doznali żadnego szoku gdy polała się brutalnie krew ich bliskich w przyczepie i poza nią jak ich ojciec spalony żywcem. Za to ich ojciec detektyw jakoś doznał lekkiego załamania gdy zobaczył samobójce w wychodku, a gdy usłyszał później jakiś głos to nawet wpadł plecami na krzak - widocznie bardzo się zląkł jak na twardziela z bronią.
Trochę naciągany film. Zresztą dziwne podejmowali decyzję. Mało jakoś się w ogóle orientowali w całej sytuacji zanim to nastąpiło - jak na rodzinę detektywa.
Mniej najbardziej dziwi niefrasobliwość twórców pod sam koniec. Akcja zaczyna dziać się jakby dwutorowo czyli szukający dziecka pacyfista rozprawia się z kanibalami a w tym samym czasie młodzież zastawia pułapkę i załatwia jednego, podkreślam tylko jednego kanibala który wylatuje w powietrze wraz z przyczepą. Potem młodzi mówią że możemy stąd iść i spokojnie odchodzą tak jaby wykończyli już wszystkich czychających kanibali a przecież zabili tylko jednego. Wiedzieli że pacyfista w tym samym czasie wykończył resztę kanibali? skąd? Przeczytali wcześniej scenariusz? Po drugie czemu nie postanowili szybko zakopać zwłok tylko schowali je w samochodzie? Woleli żeby szybko rozkładały się w samochodzie pod wpływem wysokiej temperatury a taka tam panowała albo żeby przyszedł sobie jakiś głodny kanibal na obiadek? Głodny kanibal którego potem wysadzą w powietrze.
No zgadza się , dobrze zauważone. Jest jednak wytłumaczenie, musieli przeczytać wcześniej ten scenariusz. A zwłoki schowali w aucie, żeby kanibale je sobie wzięli.Musieli przecież ich nakarmić, żeby się szybko nie znudzili na planie filmowym jeśli naprawdę byli zmutowani. No, ale grunt, że wszystko PRAWIE dobrze się skończyło...
Serio to słabo wypadł ten film. Dziś oglądnę dwójkę bo oglądałem dawno temu i nie pamiętam zupełnie nic. Zobaczymy co wymyślił nasz zmutowany kolega patrzący pod koniec filmu przez lornetkę. A i coś jeszcze, swoją drogą fajnie wiedzieć że z rodziny mutantów w filmie Wzgórza.... istnieje jakaś dobra osoba jak ta dziewczyna która chroniła dziecko a później zginęła ratując i jego i dziecko. No właśnie - zginęła, więcej chyba nikogo podobnego nie zobaczymy.
No wiesz, pretensje to raczej miej do twórców oryginalnego filmu z 77. Remake fabularnie w 90% wiernie kopiuje oryginał. Przyznam szczerze, że też nie które sceny mnie irytowały, ale tak było w pierwowzorze, który do dziś uznawany jest za kultowy. Mimo wszystko przymknąłem oko na takie babole i przyjrzałem się robocie jaką odwalili twórcy remake. A sam film wypadł bardzo dobrze, w zasadzie wszystko wypadło bez zarzutu, nawet gra aktorska trzyma poziom. Film oferuje mi to czego zabrakło mi w oryginale, czyli wszystkiego. Film ma klimat, napięcie, nie nudzi, szokuje i oferuje masę porządnego gore. Głupio to zabrzmi, ale nawet gwałt wypadł lepiej niż w oryginale, tam to zrobili w taki sposób, że do dziś nie wiedziałbym że miało to miejsce gdyby nie opis (psychol szarpał się w łóżku z dziewczyną i obaj krzyczeli, myślałem, że on ją bije albo znęca się).
Po jedynce jeszcze chciałem ten film potraktować poważnie i szukać w nim sensu ale jak zobaczyłem dwójkę to teraz wiem że te filmy to jedne wielkie jajca. W tej serii ludzie zawsze sami włażą w pułapkę zastawioną przez zmutowanych super inteligentnych kanibali, zanim zrozumieją że są w pułapce to część z nich ginie, obowiązkowo musi być brutalny gwałt a o zgrozo w dwójce kanibalom zachciało się nawet rozmnażać:) Musi też być dobry mutek który pomaga ludziom i ginie na końcu:) Śmieszy irracjonalne zachowanie "mięska" przeznaczonego do zabicia. W jedynce zamiast uciekać od razu wolą się bawić w pułapki a w dwójce ha ha prawie cała grupa świetnie wyszkolonych, uzbrojonych po zęby wojaków włazi na jakąś górę bo im ktoś światełkiem poświecił. Nie wystarczyło posłać dwóch, musieli włazić tam prawie wszyscy. A pierwszy ginie tam największy kozak czyli czarnoskóry sierżant który niczego się nie boi. A najbardziej rozwaliła mnie akcja z toy toyem:) Dwójka spodobała mi się chyba nawet bardziej od jedynki. Uśmiałem się niesamowicie oglądając tych dzielnych wojaków:) Mogą kręcić trójkę.