W pierwszej kolejności chcę zaznaczyć, że jest to remake kultowego, aczkolwiek niezbyt udanego filmu Wesa Cravena pod tym samym tytułem. Fabuła nie różni się znacząco od tej z oryginału, tak więc mamy tutaj rodzinę Carterów podróżójącą po dzikich ostępach meksykańskiej pustyni. Jak to zwykle bywa w tego typu historiach, psuje im się samochód. Na ich nieszczęście pobliskie wzgórza zamieszkują kanibale. Zaczyna się gra o przetrwanie...
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, iż zalewająca nas fala remaków nie niesie za sobą nic dobrego. Dlatego też sam nie wiedziałem co mam oczekiwać po nowych wzgórzach. Przyznam szczerze, że nazwisko Aja (Haute tension) zaostrzyło mój apetyt na ten film. No i rzeczywiście, reżyser zadbał o to, żeby jego nowe dzieło dostarczyło widzowi mocnych wrażeń, a nawet ? niejednokrotnie nim wstrząsnęło. Tak więc już na wstępie powiem, że Aja i tym razem nie zawiódł.
Fabuła, pomimo iż wydaje się być prostą, jest naszpikowana różnymi wątkami. Reżyser nie poprzestaje na charakterystycznej dla większości slasherów sieczce, ale stara się nadać swojej historii jakiś głębszy sens. Min. krytykuje politykę amerykańskiego rządu, stawia naprzeciwko siebie typową, amerykańską rodzinę i ludzi skrzywdzonych przez amerykański rząd. Czujecie dramatyzm tej sytuacji?
Aja przedstawia również w świetny sposób przemianę ofiary w łowcę. Zadaje więc następne pytanie. Do czego jest zdolny człowiek, żeby ratować swoje życie i do czego może posunąć się rodzic, żeby uratować własne dziecko?
Teraz krótko o stronie technicznej obrazu. Świetny montaż, dużo scen kręconych z ręki (nadaje to obrazowi wrażenie autentyczności), znakomite lokacje (nieprzyjazne pustynie, ciemne jaskinie, osada testowa) i znakomicie współgrająca z tym co się dzieje na ekranie muzyka. Ważne jest również aktorstwo i tutaj szczególnie wyróżniają się trzy postacie: Wielki Bob (Ted Levine) , Doug (Aaron Stanford) i Brenda (Emilie de Ravin). Reszta aktorów też radzi sobie dobrze z powierzonymi im rolami. Gra tych trzech postaci jest jednak do tego stopnia realistyczna, że bez problemu można wczuć się w grane przez nich postacie i odetchnąć z ulgą, że samemu nie jest się na ich miejscu. Charakteryzacja mutantów stoi w filmie na najwyższym poziomie i potrafi wywrzeć na widzu piorunujące wrażenie, podobnie zresztą jak dosadnie pokazana brutalność ich działania. Tak, krew leje się tu strumieniami i pomimo, że to ?tylko? kino komercyjne znajdziemy tu sporo efektów gore i do samego końca będziemy kibicować ?tym dobrym? w ich nierównej walce o przetrwanie.
Podsumowując, powiem tylko, że Aja spisał się wyśmienicie, poprawił film Cravena pod każdym względem tworząc jednocześnie jeden z lepszych slasherów w historii kina, a wierzcie mi ? tych widziałem sporo. Ten film to arcydzieło i musisz go zobaczyć...
Tylko żeby mi się nikt nie bulwersował moim słownictwem, sory ale taka sytuacja może doprowadzić do szału.
A ja wszystkim tu obecnym radzę zastanowić się nad znaczeniem słowa "arcydzieło". Bo to "lekka" przesada.
Plagiatorów nienawidzę (musiałem).
Noo nieładnie, Pączek jest zdruzgotany zaistniałym faktem.
Cóż w takim razie słowa uznania należą się Hunterowi :)
Bardzo mi się podoba co napisałeś :D
Ps. Hunter, Ty to masz ciężkie życie na tym filmwebie. Jak nie bluzgi, to teraz jeszcze to :)