Bardziej przerażający i brutalny niż oryginał Cravena z 1977 !!! Warty obejrzenia, ale dla ludzi o mocnych nerwach i mniej wrażliwych na widok krwi.Film na pewno trzyma w napięciu, ma na celu wystraszyć( mnie wystraszył- "miejscami było naprawdę hardcore'owo". Dużo krwi i okrutnych scen. Jak dla mnie 7/10. Polecam obejrzeć, ale uważam,że nie warto wracać do niego myślami, ani tym bardziej oglądać po raz kolejny...
Porażkowy! Matko moja! Zazwyczaj sikam na horrorach ze strachu, chowam się pod kocami, poduszkami i pluszakami, a tu? We "Wzgórzach..." nie było niczego przerażającego. Tylko obrzydliwość. Rozwalanie głów i krew. I co ponad to? Nic. Właśnie, nic.
"Porażkowy! "
A cóż to, nowe słowa tworzymy? Nie mogę zrozumieć niektórych ludzi, tyle wrzawy wokół tego filmu, że nie możliwym jest, żeby czegoś mimochodem się przed seansem nie dowiedzieć a tutaj znowu czytam narzekanie na ilość krwi... widzę, że jeszcze nie raz uśmieję się przy dyskusji na temat powyższego tytułu, a kto wie, być może najlepsze dopiero przede mną, a dotychczasowe komentarze do dopiero rozgrzewka?
Pożyjemy, zobaczymy... w każdym bądź razie dalej można się pośmiać, a cenię sobie czasem nawet humor nie najwyższych lotów.
Mam pytanie, dux : czy według Ciebie ilość krwi we "Wzgórzach..." jest normalna? I jeszcze jedno , co według Ciebie powinno się znaleźć w komentarzu na temat tego filmu , jeżeli uważasz że w moim jest tylko "narzekanie na ilość krwi" i dlaczego mój komentarz Ciebie rozbawia?
Jasne, że jest normalna. Zważając na to, że to slasher (nie kolejny durnowaty teenage slasher o grupce dzieciaków i jakimś idiocie w przekombinowanej masce tylko pełnokrwisty slasher)i to w dodatku ze sporą domieszką już dawno zapomnianych survivali... to i tak jest dosyć "cenzuralnie" w survivalach z przełomu lat 70/80 do niesamowicie drastycznych scen przemocy dochodziła jeszcze taka "surowość" całego obrazu i efekt końcowy potrafił niejednokrotnie jeszcze bardziej wbić we fotel. Wzgórzom... w przekładzie Aji należą się najwyższe noty za tom że robia podobne wrażenie i są horrorem nowym, ponadto łamiącym swego rodzaju barierę zahamowań, w jakich twórcy kina grozy taplali się przez ostatnie dziesięciolecie, nie sory - piętnastolecie. Wraz z końcem lat 80 nastąpił również stopniowy upadek kina grozy... po sukcesie krzyku w '96 walnęło już wszystko, a horrory popadły w marazm, na szczęście ostatnio coś się ruszyło, co daje nadzieję na lepsze czasy, posunę się nawet do stwierdzenia, że horror jako gatunek przeżywa odrodzenie.
Co do komentarzy... cóż. Wystarczy żeby było w nich kilka zdań napisanych z sensem. Wypowiedzi w stylu "lipa bo tak i dupa" to wypowiedzi na poziomie zerówki, a o ile się nie mylę to film przeznaczony raczej dla ludzi dorosłych. Nienawidzę też cwaniakowania, kiedy jakiś domorosły znawca wpieprza swoje trzy grosze a swoją rację próbuje udowodnić zasypując wszystkich tytułami, których nawet nie widział, albo; co gorsza, stwierdza, że woli shuttera od HHE, co jest stwierdzeniem nie na miejscu bo nie powinno się porównywać dwóch różnych gatunków filmowych. No i jeszcze to czym rozpocząłeś dyskusję ze mną... za dużo krwi w tego typu filmie to nie wada, szczególnie gdy wszystko jest wykonane realistycznie. Ja nie wymagam od każdego recenzji długiej na dwie strony A4 tylko rozbudowania swojej wypowiedzi, wypowiedź tej pani, chyba się ze mną zgodzisz do zbyt błyskotliwych nie należała.
Widzę że mamy trochę odmienne zdania na ten temat,ale jak już to "rozpoczęłaś dyskusję ze mną (...)" - jestem kobietą. Mój komentarz na temat tego filmu widnieje jako pierwszy więc nic już nie dodam, chociaż myślę że niektóre sceny można było nagrać lepiej i więcej pokazać, uważam że wtedy film wydałby się jeszcze bardziej realistyczny.
Myślę również że jest to najbardziej szokujący film grozy od dłuższego czasu, więc zgadzam się z Twoją wypowiedzią, że był pewnego rodzaju "zastój" w tworzeniu na prawdę "dobrych" horrorów.
A co do wypowiedzi ' adziuli s ' to wielkie brawa za tworzenie nowego słowa (oczywiście to ironia) a tak to nic poza tym. Horrory na których ta Pani sika i chowa się za pluszakami to chyba coś pokroju American Pie i reszty które rozbawiają, a czasem okazują się wręcz "horrorami" i katorgą podczas oglądania. Pozdrawiam :)
Ps. moja wypowiedź odnosiła nie do ciebie tylko do trzeciego posta w tym temacie, i chyba stąd to małe nieporozumienie.
Szanowna "Pani" powyżej.
Jeżeli chce szanowna Pani używać ironii, to zdanie, które Pani konstruuje, powinno tą ironią emanować samo przez się, powinno obejść się bez dopisywania takich informacji w nawiasach.
A American Pie nie oglądałam i nie wydaje mi się, żeby było straszne.
To na czym "sikam" ze strachu nie zależy od jakości filmu, tylko od tego, że ogólnie za horrorami nie przepadam i wszystkie (które widziałam, a widziałam tylko parę) są dla mnie straszne. Pardon, wszystkie oprócz Wzgórz. Właśnie dlatego WMO wcale nie są dla mnie dobrym filmem: dlatego, że wcale się nie bałam, a horrory chyba powinny budzić grozę.
Nie entuzjazmowałabym się tak mówiąc o nadchodzącej świetności horrorów. Przecież HHE to "odświeżenie" horroru sprzed lat.
"Porażkowy" to nie wynik mojego słowotwórstwa. Ktoś już wcześniej go użył, bardzo mi z tego powodu przyrko.
Pozdrawiam
Adriana
Mi również jest bardzo przykro, ale Pani. No cóż osoba, która użyła tego słowa jest na pewno bardzo, ale to bardzo inteligentna. A co do ironii to wystarczy mi Pani ironia. Jeżeli horrory są dla Pani straszne to może lepiej byłoby sięgnąć po komedie (chociaż na nich mogłaby się Pani zesikać ale ze śmiechu). A co do pisania w nawiasie to Pani raczej ekspertką nie jest. Przyznaję celem horrorów jest wzbudzanie grozy, ale nie do takiego stopnia, aby sikać lub chować się za maskotkami. A jeżeli uważa się Pani za taka ekspertkę języka polskiego, to proszę wcześniej sprawdzić czy takie słowo istnieje bo słowa ENTUZJAZMOWAĆ SIĘ po prostu NIE MA !!!
Również pozdrawiam
"a horrory chyba powinny budzić grozę" - chyba niekoniecznie, zależy jaki podgatunek horroru ma się na myśli a ten do którego należą Wzgórza bynajmniej nie ma wzbudzać grozy a obrzydzenie.
Widzę, że już ktoś to powiedział za mnie... nie mogę zrozumieć dlaczego co po niektórzy nie są w stanie zrozumieć, że horror horrorowi nierówny. Jeden ma zmusić do myślenia, drugi nastraszyć, trzeci zszokować, jeszcze inny to wszystko łączy, podczas gdy piąty stawia tylko na rozrywkę i półtorej godziny biegania i strzelania (te mają u nas w kraju największe wzięcie, z resztą patrząc się na średnią filmów Bolla na filmwebie pozbyłem się złudzeń co do pogłębiającego się zidiocenia społeczeństwa polskiego), a jeszcze inne mają za zadanie rozśmieszyć, dziwne nieprawdaż?
Horror=rozśmieszenie widza... dziwne ale jednak prawdziwe, a HHE swój cel osiągnęły, gdyż jak najlepiej widać po komentarzach ("rzeźnia", "za dużo krwi", "siekiera we łbie... to obrzydliwe") większość widzów zaszokowała, pomimo, że zaprzeczają oni temu i najwyraźniej mylą podgatunek horroru, bo straszyć to może ghost story, WMO to slasher który ma trzymać w napięciu i obrzydzić natłokiem efektów gore; to HHE '06 założenia gatunkowe zrealizowało.