Ja uważam że w 4 części (a mam na nią wilką chęć, tylko nie wiem, czy wyjdzie) Magneto i ogólnie wszyscy co przyjęli lekarstwo odzyskają moce bo lekarstwo okarze sie za słabe. Myśle też że wtedy Magneto, bazując na starym leku, wynajdzie lek zamieniający ludzi w mutantów. Tym samym dojdzie do ostatecznego starcia Magneto vs ludzie, ale X-meni sie temu sprzeciwią. I będzie bitwa. Pewnie wróci Mystique (błagam, prosze!), chociaż po tym, jak wydała miejsce obozu Magneta, to wątpie (czemu? prosze!).I myśle też że coś tam jeszcze gdzieś tam jakoś tam Profesor wróci, choć są małe szanse i nie mam na to jeszcze planu... A Wy? Jak sądzicie? Macie już jakieś scenariusze do 4 części?
Jedyne, co jest pewne odnośnie 4 części (jeśli w ogóle powstanie) to fakt, że do życia powróci Xavier, Magneto i spółka odzyskają swoje moce i znowu mutantom da się we znaki Dark Phoenix (w końcu ona nie może po prostu umrzeć;)). Mam nadzieję, że na podstawie takiego układu twórcy stworzą dobra historię, lepszą niż w przeciętnej częsci 3, a Jean Grey tym razem naprawdę pokaże, czym jest gniew i furia Feniksa (bo poczynania naszego ptasza w "Ostatnim Bastionie" były zaskakująco nieporywające; już większą porcję nadzwyczajnych zdolności pokazała w części drugiej w momencie powstrzymania opadającego na nia jeziora;)).
Ja chciałabym żeby Profesor Xawier wrócił do tej szkoły i zeby Jean Grey się odrodziła ale pod postacią dobrą bo w 3 czesci niepodobała mi sie i jak Karor powiedział "...a Jean Grey tym razem naprawdę pokaże, czym jest gniew i furia Feniksa..." to bała bym się że mój ulubiony bohater Wolverin nieliczac Jean Grey zginie a tego bym chyba nieprzeżyła :(. 4 część mogła być taka : Magneto odzyskał by swoje moce, Jean Grey by ożyła,profesro wróził by do szkoły ale magneto chciał by się na nim zemścić i na ludziach i była by bitwa tylko że po stonie x-menów stała by Jean i inni a po ztronie magneto stała by mistique i ci mutanci którzy zostali po stronie zła i nizostali zniszczeni w 3 czesci a co wy o tym sądzicie ?? Czekam na opinie :)
sądzę że to zły pomysł, ile można się pojedynkować z Magneto?
X3 to była bitwa finałowa, czas na innych wrogów
Jak bardzo czekałam na wyjście 3 częsci... tak teraz nie mam ochoty na 4...
3 częsc bardzo mnie zawiodla i nawet nie probuje spekulowac co i jak mają zamiar pokazac... najfajnijeszych postaci nie ma ^^ zresztą 3 częsc była hm.. namiastką poprzednich :D wiec po co robić kolejne częsci...
Ja nie wiem chyba ze mna jest cos nie tak!! Wszyscy mowia ze x-men3 to namiastka poprzednich albo nie wiem ze x-men3 nie dorasta do piet dwom poprzednim czescia. Ja natomiast uwarzam ze 3 czesc jest super 2 czes tez byla fajan ale 1 to byla klapa malo akcji, malo jest pokazanych mocy mutantow. Tak samo jest z muzyka w pierwszych dwoch czesciach byla zamulajaca za to w 3 muzyka ma to cos pozdro!!
No to jest nas dwóch :D . Ja jestem zdania, że Last Stand to najlepsza ze wszystkich części do tej pory nakręcnych. Sam nie wiem czemu, ale takie jest moje zdanie...
A ja chce starcie z Apocalypse albo Shadow Kingiem :) ale szczegolnie z Apocalypse i jego panowanie nad swiatem wtedy bylby porzadny film :D
Ile tego Magneta?! w 4 czesci też ? starczy go już jest dużo wiecej wrogow chociazby Apocalips i te taki wampiroway wypadło mi zgłowy jak on sie nazywał teraz
ten temat poruszny był już wielokrotnie na tym forum niech dziewczynka sobie poszuka to znajdzie nasze scenariusze
xavier ożyje, okaże się że scott jednak żyje, jean zmartwychwstanie, magneto, rogue i inni odzyskają moc........ludu, przecież ci, którzy pisali scenariusz do trójki nie tyle, ze nie spodziewali się nakręcenia czwórki, ale chcieli definitywnie raz na zawsze skończyć ten cykl w brawurowy sposób. Jednak wyszło im to żałośnie. Ten film(trójka) to katastrofa! Gdy dowiedziałem się, ze pod koniec filmu jest pokazane "zmartwychwstanie" Xaviera, zrozumiałem, ze twórcy popełnili samobójstwo, chcąc jednak kontynuować tą historyjkę, ale jak zrobić ciąg dalszy skoro najważniejsze postacie zginęły, a sam tytuł brzmi OSTATNI bastion...
Nie wiem co wam się nie podobało w tym filmie. Ale zawsze wszyscy uważają że filmy mógłyby być lepszy, szybszy, fajniejszy. Bo nigdy nie mają dosyć.
Mi się film podobał. Zgadzam się, mogliby Apocalypta dać. I jeszcze to czego najbardziej mi brakowało w cześci 3. Czyli Angel, Angel, Angel, Angel, ANGEL i jeszcze raz Angel!!!
Ludzie, wybaczcie mi, ale ja dzielę trylogię o X-men tak:
Jedynka = wstęp (nice nice, ale i tak najmniej widowiskowa ze wszystkich trzech)
Dwójka = akcja (lżejsza od trójki, wspaniałe efekty, fajerwerki, szybka akcja itd, perełeczka :P)
Trójka = mrok (ta część była wg mnie najmroczniejsza i najpoważniejsza z całej sagi, też była świetna, zmiana reżysera nie odbiła się na źle na filmie, ona miała inny klimat i zawiodła tych, którzy spodziewali się większych fajerwerków niż w dwójce)
Odnośnie tego co ma być w czwórce (o ile będzie, a mam nadzieję, że tak :D) to JEAN MA BYć Z WOLVERINE'M!!!!!!! :))))))
Oj niestety, nie moge się zgodzić;) Dla mnie zdecydowanie najmroczniejszą częścią jest część druga- zdjęcia utrzymane są w odpowiedniej, budującej klimat tonacji, muzyka podkreśla ciężką atmosferę, a sceny z Jasonem... mnie osobiście przerażał ten mały frik;P Do tego fabuła dość poważna, całość właściwie koncentruje się na dość drastycznej skrajności: albo ludzie albo mutanci (i tak twócy w końcu doszli do kompromisu, ale pozostawili w widzu cień żalu po stracie jean). Natomiast z trójki Rettner zrobił jedną wielką kreskówkę- poczynając od zdjęć, które były żywe i kolorowe (nawet walka w Alcatraz, która powinna być kwintesencją mroku oświetlona jest tak , że aż oczy razi), poprzez muzykę bez jakiegokolwiek cienia dramatyzmu (od po prostu- żywa, skoczna melodyjka) po banalne, miejscami wręcz śmieszne dialogi i fabułę, która cały swój ogromny potencjał straciła już na starcie. W trzeciej części wszystko przypomina kreskówkę, którą w kółko serwowało niegdyś FoxKids- bohaterowie zachowują się nielogicznie, choć "efekciarsko" (w cydzysłowie, bo mnie osobiście owo efekciarstwo drażniło), ubierają się w śmieszne stroje oraz wygłaszają patetyczne kwestie mające wpoić dzieciom podstawowe kwestie moralne (na litość boską- Wolverin z tyrtejskim zapałem zagrzewający X-menów do walki? śmiech na sali...). Co więcej- Rettner piekne i naturalnie wyglądające scenby potyczek z pierwszych dwóch części zastąpił... właściwie nie umiem znaleźć słów na to, co zobaczyłem. Nie było chyba w filmie sceny walki, która przekonałaby mnie do siebie swoja naturalnością. Nie wspominając już o zbesztaniu dobrego imienia najpotężniejszej mutantki we wszechświecie- film po prostu się nie broni. Jako oddzielny film jestem w stanie wyciągnąć go na 7/10, jednak w porównaniu z poprzedniczkami zyskuje nie więcej, niż nędzną trójczynę.
oglądasz,a widać że nie masz pojęcia,bo nie wiesz odnośnie czego to jest ostatni bastion, chyba niewiele wiesz o X-Men jeżeli mylisz że to miałaby być trylogia,to nie jakiś matrix czy harry pojeb
wcale nie myślę, że musi to być trylogia, ale twórcy nam to pokazali. Ale moje zdanie zmieniło się już 2 tygodni, ponieważ oprócz zmartwychwstania Xaviera rzeczywiście zobaczyłem jak Magneto poruszył pionek.
A kiedy będzie ta czwarta częś i co miałoby sie tam dziać skoro specjalnie aby zakończyć trylogie w Ostatnim Bastionie wybito najważniejszych bohaterów (prócz Wolverina) aby już nie kręcić kolejnych części???
Nie mam pomysłu na 4 część, ale bardzo bym chciał żeby pojawiły się takie postacie jak Sinister, Gambit, Psyhlocke (większa rola niż ta w 3 części), podobnie Omega Red. Mam nadzieje, że zrobią tą 4 część bo dla mnie X-Men to najlepszy komiks Marvela.
"Dla mnie zdecydowanie najmroczniejszą częścią jest część druga- zdjęcia utrzymane są w odpowiedniej, budującej klimat tonacji, muzyka podkreśla ciężką atmosferę [...]"
To się zgodza, szczególnie mroczne były retrospekcje Logana. Bardzo dobrze to przedstawiono przejście między jego wspomnieniami, a tym jak to na niego oddziaływuje gdy to sobie przypomina.
W jedynce też były takie fajne klimaty.
W obu częściach były ogólnie chłodne/stonowane klimaty, budujące nastrój. A w X3 same ciepłe, kolorowe i soczyste barwy.
A w X3 to tylko pamiętam jak Cyclops siedzi na kanapie i ma doła to zalatuje poprzednimi częściami. Takie refleksje ;p
A Ratner mówił w wywiadach że się nie odżegnuje od poprzedni części. Chyba miał na myśli tylko imiona bohaterów i parę innych rzeczy.
"[...] fabuła dość poważna [...]" - to było napisane przez Karora w odniesieniu do X2.
I właśnie za to lubiłem dwójkę. Dość poważna ale nie całkiem na amen.
Były żartobliwe teksty w stylu: "Profesor Logan".
Za ten klimat i styl X-Menów bardziej lubię (X1 i X2 dokładnie) niż Spider-Man'a. Co ciekawe w odniesieniu do komiksów miałem odwrotnie.
"Natomiast z trójki Rettner zrobił jedną wielką kreskówkę"
Taa, sam mówił że był, czy nadal tam sobie jest, fanatykiem kreskówek.
Z kolei komiksów w ogóle nie czytał.
Superman pewnie, a raczej może lepiej by mu wyszedł. Chociaż nawet nie chcę się nad tym zastanawiać.
"[...] poczynając od zdjęć, które były żywe i kolorowe (nawet walka w Alcatraz, która powinna być kwintesencją mroku oświetlona jest tak , że aż oczy razi) [...]"
Jak można się tak bardzo odciąć od tonacji i kolorystyki z pozostałych części to do dziś nie kumam.
Bajkowo (no tak sie czepiam) i kolorowo. Co to ma niby być. Przez to efekty nie były tak dobrze wkomponowane. Jakbym widział filmy z lat 90-tych. Pewnie, efekty lepsze. Ale styl przekoloryzowany. Takie Kroniki Riddica z taką samą soczystością kolorów co X3 lepiej się ludziom podobał. Pewnie dlatego że tamten film z założenia był nastawiony na widowisko. Ogólnie inna para kaloszy i tam się to sprawdziło doskonale. Choć niektórzy też zarzucali mu bajkowość. Ale nie wiem czy w kwestii kolorów. A X3 nie miał być takiego typu widowiskiem, przynajmniej dla mnie.
"[...] poprzez muzykę bez jakiegokolwiek cienia dramatyzmu (od po prostu- żywa, skoczna melodyjka) [...]"
Dodatkowo zbyt szybko ucinana w niektórych momentach. Co prawda w takich gdzie akcja się nagle zmienia. Ale to właśnie o to chodzi. W tym filmie akcja goni akcję, jak w jakimś trailer'ze, a nie pełnometrarzowym filmie.
No ale 90 minut to mało na pokazanie filmu, co nie.
"W trzeciej części wszystko przypomina kreskówkę, którą w kółko serwowało niegdyś FoxKids- bohaterowie zachowują się nielogicznie, choć "efekciarsko" [...]"
Zapomniano właśnie, że to nie kreskówka tylko film.
"ubierają się w śmieszne stroje oraz wygłaszają patetyczne kwestie mające wpoić dzieciom podstawowe kwestie moralne (na litość boską- Wolverin z tyrtejskim zapałem zagrzewający X-menów do walki? śmiech na sali...)"
Taa tekst Wolverina: "Hold this line" jakby się spóżnił na autobus albo samolot :[
Jedynie reakcja Kitty w miarę to ratowała. Kiwnęła mu z takim anemicznie wyglądającym wzrokiem, tak jak to robią nastolatki gdy słuchają pouczeń nauczycieli albo coś w tym guście. Ogólnie sztywne to było.
"Co więcej- Rettner piekne i naturalnie wyglądające scenby potyczek z pierwszych dwóch części zastąpił... właściwie nie umiem znaleźć słów na to, co zobaczyłem. Nie było chyba w filmie sceny walki, która przekonałaby mnie do siebie swoja naturalnością."
Taa Beast skaczący i wypinajacy tyłek LOL, a nawet frunący czasem poziomo. To Toad z X1 nie miał takich wpadek. A przecież tamta ekipa miała jakby mniejsze doświadczenie z uprzężami/linkami.
A w X1 i X2 były całkiem udanie pokazane walki. Bez szarżowania.
"Jako oddzielny film jestem w stanie wyciągnąć go na 7/10 [...]"
Jako oddzielny film to właściwie film jest... no nie wiem. Daje 6/10.
Razem z trylogią to sam nie wiem. Z jedenj strony jest poniżej moich oczekiwań, z drugiej strony w końcu to kontynuacja. Może się zastanowię i dam znowu do ulubionych ale na razie to nadal na 'out'.
A w nawiązaniu do X4 to nie chcę nawet myśleć co tam może być, jeśli nie zabierze się za to dobry reżyser. Nie mówię że ma to być Singer (choć dobrze by było) ale na pewno nie ktoś takiego pokroju jak Ratner. Bo jesli tak to nawet najlepszy scenarzysta nie pomoże :
dobra..co do scenariusza.....czytałem kiedyś na stronce jak w komiksie był przedstawiony fenix i w jakich okolicznościach jean sie z nim zjednoczyła.....(nie wiem czy mam racje...nie czytałem komiksu tylko takie info o feniksie)....fenix przybrała sobie ciałko jean....przed tym jak zamknąła ją w kapsule leczącej....ponieważ jean miała jakiś wypadek....i potem jak fenix zgineła to jean wyszła z kapsuły i wszyscy sie cieszyli.....:D:D:D?....ale w filmie raczej to ne jest mozliwe....bo przeciesz dr.X. wszystko inaczej powiedzał....i to co powiedział dyskwalifikuje to co było w komiksie....ale kto wie.....moze wszystko bedzie tak ułożone ze ona nadal żyje
Dobra fabuła była by np. taka :
Magneto i "spółka" odzyskują swoje moce, po zabiciu Feniksa wszystkie jego ofiary wracają do życia (Cyklop i Xavier) natomiast Jean (sam nie wiem).
Pojawia się nowy przeciwnik - Apokalips.
Magneto razem ze "złymi" + X-men'i i inni mutanci wypowiadają mu wojnę.
Czytam sobie tak te wasze wersje i dziękuję Bogu, że to nie wy uczestniczycie przy kręceniu czwórki... wszyscy zmartwychwstają, wszystkim wracają moce itd... ludzie! To jest tak naciągane, że aż boli. Przydałaby się odrobina sensowności i realizmu: ci, co zginęli, zostają w swoich grobach, ci, co stracili moc, nie odzyskują jej, a przynajmniej nie samoistnie. Zgodziłbym się na taki scenariusz: Feniks okazuje się nowym etapem w ewolucji (mutacji) i uaktywnia się u innych mutantów obdarzonych potężnymi mocami, opanowując ich umysły. Staje się śmiertelnym zagrożeniem zarówno dla ludzi, jak i mutantów, którzy będą musieli zapomnieć o dawnych konfliktach i zjednoczyć się, by przetrwać na Ziemi.
Jeśli chodzi o postacie, to po stronie dobra staną oczywiście: Logan, Storm, Collossus, Angel, Ice-men, ten chłopiec od remedium i inni oraz Magneto, który odzyska moc dzięki jakiemuś antidotum. Co do negatywnych postaci - fajnie by było, gdyby pojawili się całkiem nowi mutanci, o znacznie bardziej destrukcyjnych mocach, wszyscy oczywiście pod kontrolą rozszalałego Feniksa. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby w walce ze złem uczestniczyli również zwykli przedstawiciele homo sapiens, bo poprzednie filmy pokazały głównie najgorszą stronę naszej natury.
,,Czytam sobie tak te wasze wersje i dziękuję Bogu, że to nie wy uczestniczycie przy kręceniu czwórki... wszyscy zmartwychwstają, wszystkim wracają moce itd... ludzie! To jest tak naciągane, że aż boli. Przydałaby się odrobina sensowności i realizmu: ci, co zginęli, zostają w swoich grobach, ci, co stracili moc, nie odzyskują jej, a przynajmniej nie samoistnie."
no to widać,że nie czytałeś komiksów i nie wiesz o co wogóle biega, nawet po twojej dalszej wypoweidzi ,, ten chłopiec od remedium"
więc nie wyskakuj z takimi tekstami jak w pierwszym zdaniu
No wracające moce to akurat są juz faktem, wiec to wiadomo ze w X4 wszyscy je odzyskaja. Szczególnie ze tylko w pewnej odległosci przy tym dzieciaku mutanci tracili moce. Więc czemu lek miałby mieć trwałe działanie.
Sama fabuła filmu nie jest taka zła, po prostu pomysł był dobry ale pewne rzeczy sie nie udały.
U mnie ze znajomocią komiksu jest słabo, ale widzę, że z Tobą jest jeszcze gorzej;) I dobrze, że to nie Ty jesteś scenarzystą kolejnej cześci filmu, bo fani X-sagi pogrzebaliby Cię żywcem;) Przede wszystkim- Phoenix nie jest stadium ewolucji. Nawet w filmie, który diametralnie różnił się od fabuły przedstawionej w komiksie (kreskówce) wyraźnie powiedziane było, że jest on drugim wcieleniem Jean Grey. Te dwie osobowości koegzystują w ścisłej zależności, jedno nie może żyć bez drugiego. Co prawda w kreskówkowej wersji nasz ognisty ptaszek był mocą, która nawiedziła ciało Jean (o ile dobrze kojarzę) i zapewne mógł wstąpić w ciało innego bohatera, ale nie zrobił tego i do dziś postać Phoenix'a nierozerwalnie kojarzy się z panią Grey. Dlatego też wara mi od umieszczania ptaszka w ciele innych mutantów:D
A odnośnie zamrtwychwstania: Xavier, jak wszystkim wiadomo, wciąż żyje, Phoenix z założenia samoistnie "odradza się zpopiołów", a Cyclops... no cóż, na upartego można stwierdzić, że nie wiemy do końca, czy Jean go sprzątnęła (chociaż przywracanie do serii akurat tej postaci byłoby dla mnie nieporozumieniem...).
Chociaż zaznaczam, że dla mnie prawdziwa seria X-men skończyła się wraz z rewelacyjną dwójką. Trójka okazała się bolesnym niewypałem i jeśli czwórka miałaby pozostać na tym samym poziomie to myślę, że należałoby zostawić sprawy takimi, jakie są teraz...
To się zgadza sama swiadomośc Phoenix nie jest nastepnym stadium ewolucji tylko jest to alterego Jean Grey.
Tyle, że w X2 na końcu filmu słyszymy to co mówi xavier na poczatku X1.
Czyli o skoku ewolucji do przodu. Słyszymy w tle głos Jean gdy kamera sunie nad jeziorem i widać ognisty kształt pod taflą wody. Mozna powiedzieć ze Jean przeszła przemianę. Weszła w kolejne stadium, w które weszła by duzo wcześniej gdyby nie blokady prof.Xaviera.
Zresztą sam Magneto w lesie powiedział do niej ze gdy na nią patrzał gdy była mała widział kolejne stadium ewolucji.
Takie moim zdaniem było założenie Singera. Tyle ze to jej kolejne stadium zostało zablokowane a teraz jakby uwolnione.
Tyle ze to też mi do końca nie pasuje. Myslę, że Ratner za bardzo poszedł w aspekt rozdwojenia jażni. Nie mówię że to zle, ale sam nie wiedział jak przez to pokazać jej moce. Świadczyć o tym mogłoby to ze są dwie wersje tego jak Jean demonstruje swoja siłę przed Magneto w lesie.
Czytałem nawet takie rzeczy, ze ktoś tłumaczył brak płomieni tym, że świadomość Jean nie pozwalała Phoenix na pełne uzycie siły/mocy.
I dlatego niby sie robiła sina walcząc przy okazji z Jean w środku.
Ogólnie wiadomo, że nie jest tak jak miało być.
Co do Cyclopsa to nieporozumieniem było zabicie/pozbycie się go tak wczesnie... a to tylko dlatego że grał jednocześnie na planie Superman Returns. Owszem mogli się go pozbyć, ale więcej dramaturgii byłoby gdyby brał udział w walce przeciwko niej, a tak zostało to spłycone.
ej, nie kłóćcie się, bo nie długo stadium waszej kłótni dojdzie do tego:
http://www.filmweb.pl/topic/481461/VAN+DAMME+IS+THE+BEST.html
Nie wydaje mi się że mozna doszukiwać się analogii pomiędzy naszą a tamtą wymianą zdań. Tu nikt nie przeklina jesli, dobrze pamiętam.
A tam i owszem. Poza tym to nie wiem czy jesteś nowy na FilmWebie ale nie widziałeś chyba jak tym forum trzęsło przed premierą filmu.
Było potyczek słownych, nie obyło się bez przekleństw. A tu w temacie jest całkiem spokojnie.
Twoje stadium ;] oburzenia odnośnie tego że w ogóle zamierzają kontunuacje krecic mogłoby spowodować też kłótnię. Ale ja uważam ze miałeś prawo wyrazić swoją opinię na ten temat.
Powiem nawet ze jak się kiedy tam dowiedziałem że będzie X4 to śmiałem się z możliwych podtytułów filmu.
Np. "X-Men4: The Last and Final Stand"
Ale to że się śmiałem naprawdę nie powoduje że nie chcę X4. Wręcz przeciwnie mam nadzieję że się zrehabilitują następną częścią.
Jak juz pisałem film nie jest tym czego oczekiwałem (za duże miałem nadzieje), imo nie jest też tym czym powinien być, ale nie jest tak zle żeby nie mogło być gorzej, a mam nadzieję że będzie lepiej.
Ale znowu zaczynam filozofować... ktoś tu wie o co mi chodzi ;)
Muszę ze skruchą wyznać wszystkim tym powyżej, że rację maja, iż żadnym znawcą X-mena nie jestem. Wyraziłem jedynie swoją opinię na temat ewentualnego scenariusza, z perspektywy niewtajemniczonego w realia komiksów i kreskówek człowieka, który zna X-mena wyłącznie z tych trzech filmów.
Jednak co do Phoenixa będę się upierał - nic nie stoi na przeszkodzie, aby był on wyższym stadium ewolucji i pojawił się u innych mutantów. Jeśli ktoś ma coś przeciwko temu pomysłowi, jego sprawa, ale nie może stwierdzić, że to kompletna bzdura. Phoenix, owszem, pojawił się po raz pierwszy jako druga osobowość Jane, ale jego źródłem (przynajmniej wg filmu) była jej potężna moc. A zatem również w umysłach innych mutantów o podobnych zdolnościach może się rozwinąć coś podobnego, nazwijmy to chorobą psychiczną, która jako czynnik ewolucyjny jest korzystna i powoduje wyodrębnienie nowej, silniejszej rasy X-menów.
Piszę to, gdyż odniosłem wrażenie, że zostałem wcześniej źle zrozumiany. Ktoś mógł pomyśleć, że chciałem widzieć Phoenixa jako coś w rodzaju metafizycznego bytu, egzystującego w eterze i atakującego umysły mutantów. O nic takiego mi nie chodziło.
Ale wg komiksu Phoenix takim właśnie bytem był;) Owładnął ciało i umysł Jean Grey (nie pytaj dlaczego, bo sam nie pamiętam) i w niej już na zawsze pozostał. Ale njawet w filmie obecność drugiej osobowości w ciele Jean była wyraźnie umotywowana- nie była tworem jej wielkiej mocy- to wielka moc byłą tworem osobowości. Wg twórców filmu Jean od zawsze posiadała nieprzeciętną moc, ale dopiero po odizolowaniu jej od podświadomego umysłu zaczęła przybierać ona na sile. Dlaczego? Bo druga osobowość wytworzona poprzez machinacje Xaviera z umysłem Jean chciała wydostać się na wolność- przez lata, w ciągłym zamknięciu rosła w siłę i gniew, a gdy w końcu przejęłą kontrolę nad panią Grey, dysponowała taką potęgą, że sam profesor nie umiał jej powstrzymać. Dlatego też istnieje wyraźna przeszkoda, by osobowością Phoenix obdarzać każdego potężnego mutanta. Primo- Jean była jedynym mutantem klasy 5, którą znał Xavier (a z racji, że dzięki Cerebro mógł kontrolowac każdą istotę na naszym globie z pewnością wiedziałby, gdyby istniała druga tak potężna istota). Secundo- nawet, gdyby istniał drugi tak potęzny mutant musiałby z jakiejś przyczyny popaść w chorobę psychiczną (rozdwojenie osobowości). Wtedy istnieje prawdopodobieństwo, że osobowość mogłaby nazwać sama siebie Phoenix'em, ale jest ono znikome;)
Nie zrozum mnie źle- pomysł sam w sobie nie jest zły. Posiada grube nieścisłości, któe opisałem powyżej, ale zważając na fakt, że mamy do czynienia z produkcją amerykańską, możemy spodziewać się dosłownie wszystkiego. Jednak pamiętaj, że "X-men" to film bazujący na pomysłach z komiksu i nie można z powietrza brać niestworzonych wątków. Gdyby tylko na ekranie pojawiłby się Twój pomysł, dam sobie rękę uciąć, że już w dzień premiery u Twoich drzwi stanęłąby rzesza wściekłych fanów z widłami w dłoni. Oni są już niezadowoleni z części trzeciej, gdzie wątek Phoenixa został maksymalnie spłaszczony i wyprany z emocji, dlatego też Twoje innowacje przjęliby z takim zgrzytaniem zebów, że pracownicy kina po seansie musieliby zbierać z podłogi skruszone szkliwo;)