Ta część już wyraźnie jest nastawiona na promowanie politycznej poprawności. Fajna była walka Wolverine'a z Deathstrike, fajny był wstęp z Nightcrawlerem, fajne było jeszcze parę rzeczy. Ale ogólnie film wyszedł słabszy od jedynki. Duży minus za ultrachrześcijańskiego Nightcrawlera. Gdzieś w połowie już rzygałem, gdy tylko ów otwierał swoje usta.
Kurt był ultrachrześcijański :-) A co do politycznej poprawności, wprowadzono to już motyw rasizmu w stosunku do mutantów, który przecież wciąż się przebija w komiksach - więc było to jak najbardziej na miejscu.
Nie wiem jak w późniejszych komiksach, ale jestem koło #200 i do tej pory tyle w Nightcrawlerze było z ultrachrześcijanina, że w jednym (sic!) numerze się pomodlił i w numerze z Draculą powiedział, że wierzy w krzyż (i dzięki temu mógł nim zagrozić wampirowi - gdy Wolverine'owi się to nie udało). A w filmie? Same religijne dyrdymały z jego ust można było usłyszeć. W komiksach (podkreślam - do numeru 200, być może później się to zmieni) był normalnym gościem, a w filmie zrobili z niego jakiegoś trąconego fanatyka.
A co do politycznej poprawności. Wiem jak jest w komiksach :) W pierwszym filmie ten temat też się pojawił, ale tam był bardziej wyważony. Tu już trochę, moim zdaniem, przesadzili.
Tia, a zniszczenie Genoszy jako znana nam dobrze z reala "wojna prewencyjna"? To nie jest szczyt okazania rasizmu?