Ogólnie byłem bardzo sceptycznie nastawiony przed obejrzeniem tegoż filmu. Ale postanowiłem (ze względu na sentyment do tego anime) z przyjaciółmi obejrzeć. Jestem świeżo po obejrzeniu i mogę stwierdzić, że jest to kawał dobrej roboty. Kostiumy, efekty, montaż są na bardzo dobrym poziomie, gra aktorska też bez zarzutów. Sama fabuła jak to w anime - dość prosta, ale z jajem. Ogólnie urzekł mnie dystans z jakim twórcy podeszli do filmu, jest dużo momentów gdzie właśnie śmiejemy się ze schematów serii, nie wciskano na siłę jakiegoś zbędnego patosu, no jedyne co moim zdaniem zbędne było to wątek miłosny - no ale nie ma go przesadnie dużo ;) No i jedna scena była dość "dziwna"... Ale podsumowując to uśmiałem się po pachy i przypomniałem bajkę mojego dzieciństwa :) Bardzo UDANA i WIERNA adaptacja. Szacunek dla twórców, że złapali się tak trudnego projektu i nie popsuli tego. Polecam każdemu, kto Yattamana wspomina z sentymentem :)
Nie jestem pewien na 100% ale w anime też chyba był moment w którym Doronjo zapałała uczuciem do Gana. A tak z ciekawości, która to scena była dziwna? ;p
motyw z mrówkami obgryzającymi pierwszego robota i jego okrzyki "I'm coming!" oraz jucha lecąca z nosa Yattawana i cały dalszy przebieg tej sceny :P
Doronjo w anime nie pałała platoniczną miłością do Gana, bardziej on gapił się na nią kiedy gubiła ciuszki za co dostawał od swojej dziewczyny Ai. Ale chyba była jakaś scenka kiedy ją (Doronjo) w anime pocałował.
Natomiast moment kiedy banda się rozstawała na rozstajach a potem ich drogi się znowu krzyżowały była żywcem przeniesiona z anime - tam było tak samo.
byla byla... mozliwe nawet, ze ich "romans" (polegajacy na kilkusekundowych, refleksyjnych wstawkach co odcinek) trwal nawet kilka odcinkow... niestety pamietam to juz jak przez mgle. anyway, pocalunek byl na pewno, bo ten moment dobrze zapamietalem. w koncu byl dla milosnikow Yattaman niemalze takim szokiem, jak "Luke, I'm your father" dla fanow SW ;)
musze sie zgodzic z ta opinia! te momenty, kiedy widzimy dyskretne podsmiechujki z stalych elementow kreskowki byly najlepsze. do tego genialna wstawka musicalowa gdy banda Drombo konstruuje kolejnego mecha. myslalem, ze ten film to bedzie jakies smieszne, niskobudzetowe kino klasy B, a tutaj mamy jeden z najlepszych filmow mijajacego roku, ktory zasluzenie przez kilka tygodniu okupowal pierwsze miejsce na kinowych listach popularnosci w Japonii. szkoda, ze pewnie nie ma szans na pojawienie sie tego filmu w naszych kinach. bedzie dobrze jak wyjdzie chociaz na DVD... tak czy inaczej, kazdy kto pamieta kreskowke ogladana za mlodu na pewno bedzie sie swietnie bawil na wersji aktorskiej. moim zdaniem jest o wiele lepsza niz jej pierwowzor. z niecierpliwoscia czekam na sequel, ktorego zajawka jest po napisach koncowych :>