PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=465573}
5,9 1,1 tys. ocen
5,9 10 1 1079
Yattāman
powrót do forum filmu Yattāman

Nic więcej nie trzeba dodawać.

ocenił(a) film na 3
LendaBraggo

Niestety, zrobienie bezpośredniej ekranizacji serialu było nietrafione. Przez cały czas tandetne efekty specjalne przewijały się z nudną scenerią. Nie mówiąc już o prostackiej ścieżce dźwiękowej i niesmacznych gagach, które czasami przewijały się przez ekran. W obecnych czasach w takiej ekranizacji powinien być mimo wszystko większy realizm: w jakim innym filmie potężne roboty trzyma się pod ulicą w centrum miasta?

urodzonywmarcu89

Hmmm w wersji animowanej tak było, reżyser po prostu oddał jej klimat.

ocenił(a) film na 8
urodzonywmarcu89

W Wojnie światów?

ocenił(a) film na 3
seawater

Ale "Wojna światów" jest ekranizacją XIX - wiecznej powieści H. G. Wellsa. Słyszałem, że na swoje czasy był wizjonerem. Inny problem, że sam film uważa się za nieudany, krytykuje się go np. za nadmiar efektów specjalnych.

ocenił(a) film na 8
urodzonywmarcu89

Pytałeś o film w którym roboty trzyma się pod ulicami w centrum to go podałem :). Tego Yattamana nie będę bronił bo dla mnie wszystko czego dotknie Miike to złoto, nawet jeśli ostatecznie okazuje się, że to siknięta złotą farbą w sprayu kupa ^^.

urodzonywmarcu89

Będzie archeologia, ale w powieści Wellsa roboty nie były pod ziemią, tylko przyleciały na Ziemię.

ocenił(a) film na 8
urodzonywmarcu89

A oglądaliście chociaż bajkę? Pierwszorzędne przełożenie animacji! Tak to powinno wyglądać jak ktoś bierze się za ekranizację. A nie- przykład powodujący zgrzyt zębów- robić kolejny dragon ball...

urodzonywmarcu89

Większość filmów japońskich takie właśnie są. Oni takie filmy tworzą bazują na cosplay i rekwizytach. Tak więc nie ma czego tu krytykować. Dla przykład filmy produkcji polskiej dla japończyków są jak flaki z olejem, dla większości polaczków ich filmy są jak dziecinne z lat 80-tych filmy fantasy czy s-f - czyli jak nie ma efektów specjalnych to takiego filmu się nie ogląda a jak już sie obejrzy to jedzie się po nim jak po szmacie. Poza tym ciężko jest przenieść anime na film, nawet jeżeli to seria z Okruchów życia, bo kreska w anime przyjmie wszystko, w filmie już niestety nie. Film jest dla dzieci i taki ma być, chociaż sam osobiście nie cierpiałem tej serii anime i jedyne co mi utkwiło w głowie to piosenka z OP.

ocenił(a) film na 7
LendaBraggo

To chyba kreskówki nie oglądałaś, ja ją pamiętałem z dzieciństwa i seans Yattamana był dla mnie wielką przyjemnością, uhh i jeszcze jak zobaczyłem Doronjo która była moją ulubioną postacią, reżyser i scenarzyści się super spisali wyglądało to jak pełnometrażowy odcinek, bys wolała Yattamana w reżyserii zniewieściałego MIchaela Baya? ale to byłby koszmar, pozatym jeden koszmar mamy za sobą ekranizację dragon ball

ocenił(a) film na 2
Gibson69

Problem w tym, że wersję animowaną oglądałam namiętnie:) Niestety ta produkcja, jak dla mnie, jest kompletnie nie trafiona i żałuję seansu, bo spierniczył mi jakże miłe wspomnienia;)

ocenił(a) film na 7
LendaBraggo

Oglądałaś namiętnie 20 lat temu. ;) Niektórzy ludzie to mają problem.
Film na podstawie anime za bardzo odbiega od oryginału = ŹLE!
Film na podstawie anime za bardzo przypomina oryginał = ŹLE!
I weź tu zaspokój takich malkontentów.

A Yattaman jest poprostu świetnym odwzorowaniem serialu animowanego zachowując klimat i humor oryginału. Ludzie którzy oczekują niewiadomo czego nie powinni podchodzić do tego typu produkcji.

Sam podchodziłem do filmu z dystansem wiedząc że minęło wiele wiele lat od czasu kiedy oglądałem oryginał, a ludzie mają tendencję do przejaskrawiania wspomnień, zwłaszcza tych z dzieciństwa. Mimo to Yattaman trzyma poziom kreskówki. Film nie jest ani za szybki, ani za wolny (a trwa ponad 2 godziny), nie ma jakiś męczących przestojów, a humor jest typowo japoński, czyli zboczony do granic możliwości.
Jest też zresztą wiele gagów wyśmiewających oryginalną serię i jej powtarzalność schematów z odcinka na odcinek. I tak na przykład jest moment kiedy gang Doronjo być może po raz pierwszy w historii wygrywa z bandą Yattamana po czym w tej wyjątkowej chwili uniesienia przypadkiem wciskają przycisk autodestrukcji...

A jako ciekawostkę dodam że w pewnym momencie filmu pojawiają się nawet aktorzy, którzy podkładali głosy pod postaci z oryginalnej serii animowanej (przy czym współcześni aktorzy odgrywający ich role zaznaczają, że ich głosy brzmią jakoś tak dziwnie znajomo :D).

Teraz chciałbym zobaczyć wersję live "Gigi la trottola", to by była dopiero jazda. :D

ocenił(a) film na 2
heavyRain6

Ja nie miewam generalnie problemów z odbiorem obrazów HeavyRain6. Cieszę się, że Ci się podobało. Smuci mnie natomiast fakt, iż nie pozwala się na swobodę wypowiadania własnych opinii. Jeśli ktoś jest innego zdania, to natychmiast się go krytykuje. Dlaczego? Jesteśmy ludźmi, jesteśmy różni. Mamy inne doświadczenia, inne poczucie estetyki, buzują w nas odmienne emocje. Więcej dystansu - proszę.

ocenił(a) film na 7
LendaBraggo

A czy ja Ci zabraniam wypowiadać Twoją opinię? :) Wypowiadając ją jednak na publicznym forum trzeba liczyć się z tym, że ktoś będzie miał opinię różną od Twojej i również zechce ją przedstawić, a prowadzenie dyskusji opiera się między innymi na konstruktywnym krytykowaniu, co ładnie nazywamy "wymianą poglądów".
Ja przedstawiłem swoją opinię, zwracając uwagę na humor, autoironię, nawiązanie do tradycji serii zachowując jej archaizmy (jak np. zwycięskie tańce postaci, wybuchy w kształcie czaszki, albo wstawki animowane przedstawiające wyjaśnienie, co właśnie wydarzyło się na ekranie :D). Ty zwróciłaś uwagę na przerysowanie świata i postaci (tak właśnie interpretuję "wizualną masakrę"), która dla mnie jest plusem, gdyż jest ukłonem w stronę oryginału.

I teraz brnę do tego, że być może Twoje wspomnienia co do serii są fałszywe, ubarwione beztroskim okresem dzieciństwa. Być może gdybyś teraz zasiadła do serialu animowanego starsza o te kilkanaście lat to byłabyś nim równie rozczarowana co filmem i zastanawiałabyś się jak Ty w ogóle mogłaś to oglądać. Nie koniecznie musisz odbierać mój komentarz jako atak. :)

A na rozluźnienie atmosfery dodam że hej, oboje postawiliśmy serducho przy "Upadłych Aniołach" Won Kar-waia. ;)

ocenił(a) film na 2
heavyRain6

Pewnie masz rację, co do miłych wspomnień dotyczących wersji animowanej oglądanej przed laty. Nie nazwałabym ich jednak fałszywymi. Tak czułam przed laty i to było w stu procentach prawdziwe:) Dlatego teraz nie chcę powtarzać seansu (profilaktycznie;).

Skoro poczułeś magię filmów Won Kar-waia atmosfera zdecydowanie się rozluźniła;) Kocham.Kocham.Kocham:)

LendaBraggo

Przyznam, że po latach muszę się z tobą zgodzić, pomijając humor, który odzwierciedla anime to wizualnie ten film to szkarado.

LendaBraggo

''Wizualna maskara'' - Czyli tak samo jak anime z 1977 roku przez co miało swój urok :)