PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=823960}
6,1 39 tys. ocen
6,1 10 1 39066
5,5 47 krytyków
Yesterday
powrót do forum filmu Yesterday

Mieliśmy już zespół Queen, Eltona Johna więc przyszedł czas na Beetlesów, tylko że ... nie jest to film o nich!

Od pory kiedy w sieci zadebiutował pierwszy zwiastun do filmu ,,Yesterday'' byłem absolutnie zaciekawiony i już nie mogłem doczekać się dzisiejszego dnia. Otóż już sam koncept mnie na tyle zainteresował, że no nie mogłem odpuścić. Film ten opowiada o Jacku, któremu w życiu nie wyszło, jego własne piosenki nie odniosły aż tak dużej furory, jednakże pewngo dnia budzi się on w zupełnie innym świecie, gdzie nikt nie wie o Beetlesach. Jack więc wykorzystuje sytuację i zdobywa międzynarodową sławę dzięki właśnie piosenkom tej grupy. Naprawdę jest to przede wszystkim oryginalne podejście do tematu, ponieważ nie jest to ani kolejna biografia, gdyż sam tytuł może już na to wskazywać (film o zespole Queen - ,,Bohemian Rhapsody'', film o Eltonie Johnie - ,,Rocketman''), ale jest on zupełnie inny. Podejmuje zupełnie inną problematykę, a w międzyczasie jest to na tyle kreatywnie i ciekawie zbudowane, że ja bardzo się w ten film wciągnąłem. Reżyser ,,Yesterday'', Danny Boyle, który nakręcił w swojej karierze bardzo, ale to bardzo dobre produkcje (,,Slumdog. Milioner z ulicy'', ,,Trainspotting'') postanowił opowiedzieć nam naprawdę prostą historię, ale nieco inaczej, w sposób z jakim wcześniej się jeszcze nie spotkałem, ale za to naprawdę go uwielbiam. Klasę pokazał już w ,,Trainspotting'', a już najbardziej w ,,Slumdogu'' z którego czerpie nieco inspiracje, a nawet główni bohaterowie w tych obydwu filmach mają tak samo na nazwisko. Może i film nie wymaga zbyt dużo myślenia, ale na pewno jest bardzo mądry. Oczywiście nie będziecie po tym filmie rozmyślać nie wiadomo ile, ale jednak coś w tej głowie zostanie. Bardzo podobało mi się właśnie jak twórcy posługują się tematem jakim jest miłość. Ale i tak nie mógłbym żyć w świecie również bez innych rzeczy, o których także ludzie pozapominali, ale o nich dowiecie się już na seansie.

Jak już wcześniej wspominałem, Danny czerpie nieco z ,,Slumdogu. Milioner z ulicy'' i to widać w ,,Yesterday''. Tutaj również mamy taką podróż bohatera - od zera wręcz do bohatera, czyli z początku John jest zwykłym piosenkarzem, który nic w życiu nie osiągnął, a tu w jednej chwili zostaje najsłynniejszym artystą wszech - czasów, a w ,,Slumdogu'' mieliśmy zwykłego chłopaka, który dzięki swej mądrości wygrywa w ,,Milionerach''. Te dwie historie jakoś się łączą i podejrzewam, że reżyser będzie w tę stronę jeszcze nie raz szedł, ale na tym polega całe piękno. On nie kopiuje, a tworzy coś innego, jednak nadal mające jakieś cechy wspólne z jego poprzednimi filmami. Także ,,Yesterday'' traktuje się jako osobne dzieło, bo prawda mamy tutaj nawiazania najbardziej do Beetlesów, ale jednak jest to jedynie tło do całego ciągu zdarzeń. Nie mamy tutaj również takich zabiegów, typu podkładanie piosenek właśnie tej grupy muzycznej pod konkretne sceny rozwoju naszych bohaterów, albo typu wielkich koncertów, które trwają z ponad 5 minut, tak jak to było w ,,Bohemian Rhapsody''. I to jest w tym wszystkim najlepsza. Jasne, ,,Rocketman'' opowiadał o Eltonie Johnie i był biografią tej postaci no i miał bardzo podobny wzór co do ,,Bohemian Rhapsody'', ale jednak film ten na swój sposób się wyróżniał. Tutaj już same tło się wyróżnia już na etapie zwiastunu. To co też jest dosyć ważne, to że na tym filmie można się doskonale bawić. Uśmiać się też można, ponieważ mamy wiele komediowych wstawek, które nie są od tak po prostu wrzucone do filmu. Zabawa na tym seansie byla i generalnie to jest najważniejsze, jeżeli chodzi o takie wakacyjne kino.

Co do aktorstwa, to dla mnie bardzo dobrze wypadł Himesh Patel (nie wiem czy to jest brat Deva Patela). Jak na swój debiut poradizł sobie z tym zadaniem naprawdę nieźle i ten aktor jeszcze zawołuje cały Hollywood. Przyjemnie się go oglądało, scenriusz mu pozwalał, aby jak najwięcej siebie przekazać w tym swoim aktorstwie. Dobrze też poradziła sobie Lily James, która najlepiej pasuje właśnie do takich wakacyjnych filmów (w 2017r film z jej udziałem ,,Baby Driver'' miał premierę 7 lipca, w 2018r. ,,Mamma Mia!: Here We Go Again'' też z jej udziałem miała premierę 27 lipca), tryska z niej niesamowita energia, zawsze jest uśmiechnięta i radosna i do tego umie jeszcze śpiewać. Jednakże trochę niedano się wykazać Kate McKinnon, która dla mnie jest rewelacyjną aktorką komediową i tutaj nie dano jej się za bardzo wykazać. Natomiast niespodziewanie bardzo dobrze zagrał Ed Sheeran, który z aktorstwem nie ma prawie nic wspólnego, jednak sceny z jego udziałem niemal zawsze doprowadzały mnie do takiego śmiechu, że aż lzy się lały. Bardzo swobodnie czuł się na tym planie, grał całym sobą i może być z niego nawet niezły aktor. Joel Fry również dobrze wypadł, był bardzo przekonujący w swojej roli. Co do scenariusza to był w jak najlepszym porządku. Humor w nim nie był wciśnięty na siłę, postacie zostały w miarę dobrze poprowadzone, ale najbardziej podobały mi się sceny o ,,właściwych kolumnach''. Zarówno , przyjaciółka, menadżer'', jak i ,,ja ją kocham'', a tym bardziej ,,dziewczyna na jedną noc'' - no nigdy w życiu nie wpadłbym na ten pomysł i to było tak dobrze umotywowane, że twórcy wiedzą jak z tym tematem się obchodzić, czyli z miłością. Był to bardzo ciekawy pomysł i zamiast po prostu walić słowami: ,,dlaczego jestem twoją przyjaciółką Jack? Ja Cię kocham'' to jednak twórcy bardziej pomysłowo do tego podchodzą, co jest jeszcze lepsze. A dialogi pomiędzy bohaterami nie są ,,sztuczne''. No właśnie. Relacja Himesha i Lily jest tak wyjątkowa, że w ostatnim czasie lepszej nie widziałem. Ich historia nie jest podsumowana w jednym, czy dwóch zdaniach, ale za to nie wiadomo jak ta relacja się przeistoczy. Może trochę i na siłę wcisnęli to, że postać grana przez Lily James znalazła sobie innego chłopaka, nie było to zbyt potrzebne, ale i tak wszystko miało ręce i nogi.

Również największą zaletą tego filmu jest oczywiście muzyka. Ja aż takim fanem Beetlesów nigdy nie byłem, ale po seansie non - stop wałkuje soundrack. Tak w ogóle, ale Himesh ma naprawdę wspaniały głos i każdy numer śpiewał po mistrzowsku wręcz. Nie stresował się niczym, po prostu wchodził w swoją postać, grał, śpiewał i robił to jak tylko umie najlepiej. Tak samo zdjęcia były naprawdę bardzo ładne, ale zaciekawił mnie także montaż, który również był zrobiony pomysłowo, faktycznie komuś się chciało i film przez to wyglądał jeszcze lepiej.

Podsumowując, film ,,Yesterday'' dostaje ode mnie 8 / 10 z serduszkiem, ponieważ bardzo dobrze bawiłem się na tym filmie i o to głównie chodziło. Naprawdę świetna propozycja na wieczorny seans z paczką znajomych czy z najbliższymi. Czekam na więcej, Danny i to by było na wszystko i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Na razie!

ocenił(a) film na 10
Franek_321

"Jack więc wykorzystuje sytuację i zdobywa międzynarodową sławę dzięki właśnie piosenkom tej grupy. " To brzmi jakby jego celem było zrobienie kariery na utworach Beatlesów, a przecież nie o to mu chodziło.

ocenił(a) film na 7
Franek_321

Mam inne zdanie, rażnił mnie brak "chemii" między głównymi bohaterami, coś nie tak było z tym Malikiem....drażnił mnie...
**********************
Natomiast refleksja na temat spokojnie szczesliwego JL w wieku siedemdziesięciu lat--bezcenna!!!!!!!!!
**********************
Eda kocham ale mimo że grał siebie po prostu to wyczuwałam jakąś sztucznośc, stress"??? Normalnie w wywiadach jest wyluzowany i czarujący.....
Natomiast te wszystkie zachwyty nad głównym bohaterem :"zwykły chłopak z gitarą i talentem-Mozart"- były wszakże hołdem dla talentu i twórczości samego Sheerana :)).Pokazano łatwość z jaka tworzy "nowa piosenka w 10 minut" , i nie na darmo film miał premierę w dniu premiery nowej płyty Eda :))
Teraz może odpocząc po 2 latach intensywnej trasy koncertowej i w swojej posiadłości kontynuować zycie SONGWRITERa :))