Skaczący wampir jest tu jeden, a właściwie to małe wampirzątko, które jest pomocnikiem
taoistycznego kapłana. Nie podobał mi się motyw tego dziecka. Sceny z nim są totalnie
infantylne (nawet muzyczka i efekty dźwiękowe jak z kreskówek są). Pozostałe (te złe) bardziej
przypominają Draculę i robią lepsze wrażenie. Oczywiście o klimacie grozy można zapomnieć,
tu wszystko zaserwowano z lekkim humorem. Film jest jedną z wielu produkcji w stylu "Mr.
Vampire", więc wiadomo czego się po nim można spodziewać.