PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=789287}
8,4 5  ocen
8,4 10 1 5

You Never Had It: An Evening with Bukowski
powrót do forum filmu You Never Had It: An Evening with Bukowski

z cyklu: radosne byty kumoterskie z przeszłości mej dawiennej wpadają z olśnieniami - o świecie, o planeto, o ludzkości pełzającej po niej - oto wreszcie jest!

z archiwów wygrzebany, czterdzieści (tysięcy) lat wyczekiwany, jak zwykle w towarzystwie swojej ulubionej używki zakorkowanej oraz żony, pijany, dowcipny, obowiązkowo opancerzony, zaimpregnowany, ale też odsłaniający się, wyznający miłość kiedy trzeba i tak jak umie najlepiej, czyli na własnych warunkach i we własnym stylu, w specyficznej odmianie happeningu właściwej tylko sobie (oraz, ewentualnie, wczesnym koncertom punkowym, które nadejdą po nim), a i na proroka momentami przez ekipę filmową kreowany - zwłaszcza w kontekście wypowiedzi i tytułowych wierszy na temat tonącęgo we własnych exkrementach gatunku ludzkiego, z przebitkami - ale przede wszystkim śmiejący się z bogami: budda chinaski tako rzecze jak orzekał zawsze i wszędzie w atmosferze intymności, szczerości, powagi i skupienia, na dole, we własnym salonie, na własnej kanapie, w kapciach, a może i bez kapci, ze swadą, z humorem, w samej tylko bieliźnie nieomal oraz po około czterdziestu opróżnionych do czysta butelkach czerwonego wina..

zabiera nas w podróż po własnym domostwie, pokazuje rarytaski (np. osławione zdjęcie pijanego hemingwaya), uchyla rąbka tajemnicy w warunkach rzuconego czaru pijackiego zdradzając sekrety szepczącej doń w samotni, otulanej dymem z bidi bądź fortepianowymi brahmsa - także bacha, beethovena, sibeliusa i mozarta, puszczanymi obowiązkowo z radia - maszyny do pisania..

i choć nie ma tu niczego, czego by zwani bukowsczycy (czyt. psychofani jednoosobowego podziemia literackiego w osobie henry'ego chinaskiego od których osobiście trzymam się z daleka) wprzódy nie zaznali, nie widzieli, nie słyszeli ni czytali - już to w There's Gonna Be a God Damn Riot Here, już to w The Last Straw czy One Tough Mother, we wspaniałych dokumentach taylora hackforda i barbeta schroedera, w wywiadach dla telewizji, głównie tej niemieckiej, itepe, itede, co roku wychodzi jedna xiążka w noir sur blanc, naprawdę sporo, sporo tego jest - to jeszcze raz sobie wszystko to przypomnieć w innej aranżacji, poukładać sobie w głowie, wspólnie pośmiać się z bogami nie zaszkodzi, przeciwnie, pomoże przetrwać i ostatecznie wzmocni.. może nie tak bardzo jak dziesięć lat wolnego.. jak dwadzieścia lat wolnego.. ale przynajmniej do końca smacznie nieprzespanej nocy..

Westernik

no tak, zapewne zawyżam średnią mechanicznym odruchem serca powodowany, ale nie mogę się powstrzymać, jako iż dawno już z nikim tak upojnego i pełnego wzruszeń wieczorku, w jego własnym saloniku, w pokoiku, na stoliku - i tak dalej, i tak dalej - nie spędzałem..

Westernik

ps. by the way - czy ktoś dysponuje zapisem rozmowy hanka z godardem? który, niczym pewna pszczółka, a konkretniej to świat jej - pono gdzieś tam jest, choć nie wiadomo gdzie.. zapewne tam, gdzie tupta nocą jeż.. a jeśli nie: nic to, może za kolejnych czterdzieści (tysięcy) lat wypłynie..