PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608593}

Yuma

2012
6,3 77 tys. ocen
6,3 10 1 76883
5,2 28 krytyków
Yuma
powrót do forum filmu Yuma

Nie lubię polskich filmów. Są dla mnie sztuczne, przerysowane, gra aktorska opiera się
na niczym, a i czasem z fabułą bywa kiepsko. Dla wielu polskie kino skończyło się wraz z
polskimi, uwielbianymi komediami. Więc co mnie pchnęło do obejrzenia „Yumy”?

Po pierwsze: tematyka. Ach słodka Juma. Któż jej nie pamięta. Perfumy, buty, ordżinalne
dresy z ortalionu. Rok 1987. Koniec epoki PRL-u i początek przemytu.. Stare blokowiska,
szara rzeczywistość, szarzy ludzie. A za granicą? Eldorado. Któż by się nie skusił. Nie ja
jedna pamiętam jak wielu jumało przez granicę. Byłam wtedy dzieckiem, ale temat
pamiętam doskonale.

Po drugie: poczta pantoflowa. Usłyszałam wiele pozytywnych recenzji. Od osób piekielnie
inteligentnych jak i po typowe blondynki, którymi pasją jest opalać się na solarium.
Ciekawość wzięła górę. I dostałam coś co wbiło mnie w fotel.



Na co warto zwrócić uwagę?

Fabuła jest gładka, zwarta, nie ma niedociągnięć i niedopowiedzeń. Opowiedziana
historia trzyma w napięciu raz po raz wywołując uśmiech albo grymas szoku. Nie ma
przerysowania, niepotrzebnej ckliwości, zbędnej brutalności. Reżyser wykonał kawał
dobrej roboty opowiadając historię w sposób subtelny, a jednocześnie wyrazisty. W
dodatku wszystko utrzymane w klimacie lat 80. Wielki pokłon.

Gra aktorska. No proszę. Katarzyna Figura w roli obrotnej „kobiety sukcesu” i Tomasz Kot
jako zaborczy przywódca rosyjskiej spirytusowej mafii byli wprost fenomenalni. Obrazowi,
prawdziwi, genialni. Muzyka. No, tego się nie spodziewałam. W żadnym polskim filmie
muzyka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. I choć film jest 100% polski, w polskiej
tematyce, zabieg muzyczny przywodzi na myśl kino za oceanu. Muzyka stopniuje
napięcie, jest idealnym tłem do emocji okazywanych na ekranie. Nie są to tandetne
melodyjki komedii romantycznych tylko coś co pozwala skomponować film w spójną
całość

. No i oczywiście Jakub Gierszał. Jako emo nastolatek w „Sali samobójców” już ujawnił
swój talent aktorski a w „Yumie” tylko go podkreślił. Jest to wielce obiecujący aktor
młodego pokolenia nie mający jeszcze maniery wielkich celebrytów. Kibicuję temu
młodemu panu i trzymam za niego kciuki. Choć nastolatki już wieszają sobie jego
plakaty nad łóżkiem, mam nadzieję, że nie skończy w „M jak miłość” lub reklamie pasty
do zębów.

Podsumowując: „Yuma” jest bardzo dobrym filmem na bardzo wysokim poziomie.
Wybijająca się zupełnie nad polską kinematografią. Nie ma tu przerostu formy nad
treścią („Bitwa Warszawska 1920”), nie ma łapania za serce („W ciemnośći”), nie ma
zbytniej ckliwości i dopowiadania miłości której nie było („Nad życie”)..

„Yumę” będę polecać każdemu bo jest to historia ważna a sposób jej opowiadania,
fenomenalny.

8,5/10.

Motherfucker_Jones

nie zla recenzja jak na kogos 'nowego' :)

ocenił(a) film na 3
Motherfucker_Jones

Ciężko mi uwierzyć w to, co przeczytałem :) Pierwsze, co wbiło mnie w fotel w tym filmie, to piekielnie naiwne wstawki rodzaju Jana Pawła II w telewizji, czy flagi solidarności powieszonej gdzieś w tle, na ścianie w pokoju Zygi, mające zrekompensować "klimat lat 80" zburzony przez idealnie ułożone, czyste fryzury, ogółem cukierkowe charakteryzacje i nierealne akcenty pojawiające się w filmie (sam handel, scenografia, nowe modele butów i ciuchów, mafia przewożąca konwój cystern przez granicę... litości!).
Kolejna sprawa, mnogość powierzchownie powiązanych ze sobą, niedokończonych wątków, zagubionych gdzieś w kompletnie niejasnej fabule filmu (gdzie, w którym momencie jest ona gładka, zwarta?), która zaczyna się od historii bodajże mafii, dalej przewija się uciekający Niemiec, któremu schronienia udziela Majka (Karolina Chapko - w tym filmie grająca niewiele lepiej od drewna), by wcisnąć jeszcze motyw miłosny Zygi i jego koleżanki, motyw "lodów" a co za tym idzie konkurencji między dawnymi przyjaciółmi (wątek szczególnie niedopracowany, pojawia się na początku, by "przypomnieć" o sobie w połowie filmu)...
I szkolne błędy pojawiające się w filmie, piekielne dłużyzny (chwila, gdy Zyga dostrzega żółtą kurtkę w niemieckim sklepie), czy spowolnione ujęcia tłuczonego szkła u jubilera. Niepotrzebne zbliżenia na twarze, które trwały stanowczo zbyt długo, podczas dialogu pomocników Zygi w samochodzie (mam na myśli rany i krew), czy sztuczna szrama na twarzy Kota, od której odbija się światło podczas sceny w burdelu :) ręce opadają. Ten film ani na chwilę nie dał mi zapomnieć, że jest to kiepska, polska produkcja, której targetem jest ta młodsza część widowni Sali Samobójców i... wielbicielek Gierszała. Który w Sali Samobójców, czy Wszystko co kocham pasował do roli i grał dobrze. Tutaj sama gra była w porządku, ale poza tym nic więcej.

ocenił(a) film na 8
filip_s

pewnie masz racje a ja zagubiony obiektywizm bo za dobrze pamiętam czasy jumakow;) na dodatek to sa tylko moje indywidualne odczucia;) mi tam film trafil w gust a na małe niedociągnięcia jestem w stanie przymknąć oko;) w koncu sie jeszcze taki nie urodził co by każdemu dogodzil. pozdrawiam;)

ocenił(a) film na 3
Motherfucker_Jones

Ja tych czasów pamiętać nie mogę, ale chętnie parę wspomnień, faktów wplecionych w recenzję, przyrównanych do prawdy ekranu bym przeczytał, z pewnością nie tylko ja ;) także pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
filip_s

mother of god, człowieku, jesteś pierwszym człowiekiem na tym forum, z którym zgadza się w stu procentach. fabuła filmu, kolokwialnie mówiąc, leży i kwiczy. autor wrzucił całą masę dziwnych, nie spójnych wątków, a potem stracił wenę i nie dał rady wymyślić jak je mądrze powiązać.

ocenił(a) film na 8
filip_s

Również się zgadzam, film to wysokie stany średnie(maksymalnie). U mnie ma 6/10 i żałuję trochę wydanych pieniędzy.
Strasznie mnie "rozpaćkana" linia fabularna irytowała, no i wyraźnie współczesny Rossmann, ciuchy, samochody. :/

ocenił(a) film na 1
Motherfucker_Jones

Jednak jesteś gayem.