PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608593}

Yuma

2012
6,3 77 tys. ocen
6,3 10 1 76883
5,2 28 krytyków
Yuma
powrót do forum filmu Yuma

Spodziewałem się słabego filmu ale to co tutaj zobaczyłem przerosło wszelkie moje oczekiwania. Mamy tutaj stylistycznie, fabularnego Frankensteina, co gorsza totalnie nieprzemyślanego i zagranego przerażająco nierówno.
Już sam początek zalewa nas milionem znanych motywów. Lodzik w lesie pod przymusem? Który to już raz w polskim kinie? To robi się powoli bardzo niesmaczne ("Poranek kojota", "Skrzydlate świnie")... Potem dostajemy ostatni seans filmowy jako symboliczny upadek małej miejscowości ("The Last Picture Show") oraz wspinaczkę od zera do porządnie ubranego ziomka (kino gangsterskie). Scena gdy Zyga pokazuje nowe ciuchy matce jest wyjęta rodem z "Goodfellas". Jeszcze nawiązania do "3:10 to Yuma" byłem w stanie strawić, do puki reżyser nie zaczął ich umieszczać nachalnie tak żeby każdy widz je zauważył. Końcowa bójka w E Dorado to było dla mnie już za dużo nawet jeżeli lubi się westernową stylistykę...
A cały film pomijając zapożyczenia? No nie trzyma się kupy. Historia od początku do końca jest kretyńska. Pojawiają się ograne motywy (nieszczęśliwa miłość, przyjaźń wystawiona na próbę przez to że koledzy stoją po różnych stronach prawa), ale to nic w porównaniu z bezsensownymi scenami jakie tu uświadczymy. Mamy więc napad na jubilera jak w jakimś amerykańskim filmie, mamy wybuchy w "silosie" z obowiązkowym odrzutem głównego bohatera w powietrze, mamy... w zasadzie wszystko! bo ten film nie rządzi się logiką. W każdej chwili ktoś może dostać po mordzie, zmienić zdanie o 180 stopni, nagle dostać brykę za nic... Każdy może się przespać z każdym. Scenariusz nie mógł być pisany na trzeźwo...
Do tego film od pewnego momentu przypomina teledysk... Po prostu obserwujemy wybryki bohaterów, które są przyporządkowane ścieżce dźwiękowej. Ładnie to wygląda, ale niewiele wnosi, bo to nie MTV...
Postaci? Przerysowane i skrajnie różnie zagrane. Kot ładnie się wcielił w swoją rolę, ale to na prawdę powinien być jakiś bohater filmu fantasy. Ja nie wierzę że takiego ultraruskiego-ruska, co to łoi ile popadnie, ma groźną minę i trzęsie miastem można umieścić poza komiksowymi ramami. Girszała nie ogarniam- no milczy przez cały film, czasem coś tam bąknie, ale tak to jest po prostu czysto bezbarwna postać i nawet gry nie da się ocenić, bo wiele tutaj nie robi. Nawet w scenie erotycznej się nie rusza :o Kamieński, Skonieczny i Sujecka to typowa aktorska szkoła telenowelowa. Głupie miny i kreowanie płaskich postaci. W epizodzie przewija się jeszcze Schuchardt znany z "Jesteś bogiem" i poradził sobie na poziomie. Jak widać, aktorsko jest bardzo różnie.
Ogólnie to bardzo nieudany film. Twarde męskie polskie kino, więc znajdzie swych zwolenników. Jeżeli jednak spojrzymy szerzej, to dostaniemy tylko schematyczny zlepek cudzych pomysłów, ładny wizualnie, ale zwyczajnie głupi. Odradzam, już prędzej polecam "Kac Wawę" bo mniejsze ambicje mieli twórcy, a i do mieszania z alkoholem się lepiej nadaje. Serio mówię :D

Lucky_luke

No niestety... plus jeszcze wiele wpadek ...

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Sama prawda niestety. Szkoda bo liczyłem na coś lepszego.

Lucky_luke

Ten film mnie tak obezwładnił, że nie miałam siły zwerbalizować swoich odczuć. Po przeczytaniu Twojego komentarza mogę jedynie powiedzieć, że są identyczne jak Twoje.

misiarysia

Powiem krótko....liczyłam na coś więcej...ale, ah ja gupia, uległam reklamie ;) ...dostałam w zamian tragedię Posejdona i męki Tantala ;)
totalna klapa

ocenił(a) film na 2
aster290

A ja się wstydze na naszą Polską kinematografię !

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Popieram, film nieudany pod niemal każdym względem.

ocenił(a) film na 4
matmar_fw

pod niemal każdym czyli JAKIM ? konkretnie ?

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

Po obejrzeniu go w wolny wieczór na cieplej domowej kanapie, z myślą że może będzie udany, utrwaliłem się w przekonaniu i postanowieniu - nie chodzenia na polskie filmy do kina. "film przypomina teledysk" - zgadzam sie z tym jak z wiekszoscia Twojej wypowiedzi. Naciągane zwolnienia i głośniejsza muzyka - po co to w ogóle? do łez rozbawił mnie moment jak Zyga szedł czy może jechał tą alfonsiarską bryką przez miasto (muzyka i zwolnienie na maxa), miał tak poważną minę jakby zaraz miał zrobić najważniejszy moment filmu (w am. filmach takie sceny sie pojawialy jak bohater miał własnie kogoś zabić, albo wykonać coś niesamowitego zmieniającego cały film) natomiast Zyga po skonczonym zwolnieniu wszedł po prostu kuzwa do baru i tak skonczyl sie patetyczna wstawka. eh... daje 5 za to ze mimo wszystko nie byl to najwiekszy polski gniot tamtego roku.

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Pieknie uzasadniasz swoją opinię. ja się pod nią podpisuję w dowód uznania !!!

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Trochę się zgadzam, a trochę nie. Z jednej strony masz rację - wybuchy i 'efekty specjalne' naciągane, jakby na siłę wzorowane na amerykańskiej sensacji. I zgoda, postaci kumpli Zygi zagrane dość przeciętnie, szczególnie mało przekonujący był dla mnie Kazimierz Mazur.
Jednak zupełnie nie rozumiem zarzutu co do nawiązań do "3:10 do Yumy"...przecież to jest właśnie meritum tego filmu - termin "juma" oznaczający polskie złodziejstwo na granicy jest bezpośrednim zapożyczeniem z tytułu tamtego filmu. To dość logiczny i spójny pomysł, żeby wtrącać wątki rodem z westernu - tym bardziej, że główny bohater widzi siebie jako Robin Hooda, tego 'dobrego' z westernu właśnie. Poza tym, moim zdaniem postać Zygi zagrana jest dość dobrze. Gdzieś już o tym wspominałam, ale powtórzę raz jeszcze: skoro Gierszał potrafi mnie przekonać zarówno jako ten biedak na początku filmu, jak i jako cwaniak pod jego koniec, to oznacza to, że rola jest dobrze zagrana.
Co do powtarzalności wątków - okej, faktycznie takie motywy jak nieszczęśliwa miłość czy przyjaźń wystawiona na próbę są obecne w wielu filmach, ale nie widzę powodu, dla którego nie można by ich wykorzystać przy opisaniu nowego problemu, rzadko dotykanego w polskiej kinematografii. I nie chodzi tu już tylko o samą 'jumę' - ludzkie zachowania czy schematy z tamtych lat widzimy i dzisiaj, tylko nazywa się to trochę inaczej.

ocenił(a) film na 3
emowersjademo

Ale nie krytykuję nawiązań do "3:10 do Yumy" samych w sobie, bo czasami były subtelne i zabawne. Mam natomiast problem z ich nachalnym wstawianiem. Fajnie że kilka razy mrugnięto okiem do widza, pijąc do tegoż westernu, ale gdy reżyser non stop umieszcza w kadrze plakat tego filmu, postać kowboja lub słyszymy dyskusje bohaterów o tym że Frankfurt jest jak filmowa Yuma to przestaje być zabawnie. Twórcy zdają się traktować nas jak kretynów którzy nie potrafią wychwycić oczywistych nawiązań i muszą nas jeszcze kilkanaście razy zapewnić że te nawiązania tutaj są.
Pozdrawiam

Lucky_luke

O.K. Ludzki Lucek ale większym gniotem jest Sztos nr2.
W tym filmiku przynajmniej jest pani Figura .