Czy u Was też na seansie w kinie widzowie śmiali się niemal za każdym razem, kiedy w
filmie padło wulgarne słowo? Czy naprawdę jest to takie zabawne, kiedy po jakimś zdaniu
padnie słowo na K? Ludzie wybuchali po tym śmiechem, jakby usłyszeli dowcip stulecia.
Naprawdę nie mogę uwierzyć jaki poziom humoru niektórzy prezentują...
Gorzej, u mnie się śmiali jak przed filmem zobaczyli napis "Státní fond pro podporu a rozvoj české kinematografie" albo jakoś podobnie.
no na szczęście jak ja byłam w kinie to nie było gówniarzerii i nikt nie śmiał się jak padło słowo na k... czy inne przekleństwo.
A na moim seansie owszem, niestety...To takie płytkie, ludzi najbardziej rozbawił tekst faceta, który krzyknął do swojego psa "Aport k...a". Ryk był niesamowity, nie kumam, co w tym zabawnego ? Prymityw.
Może właśnie z tego się śmiali (u mnie też, ja z resztą również). Rozbawił mnie nietyle sam tekst, co głupota osoby wypowiadającej go - jak można używać przekleństwa do takiej czynności jak rzucanie patyka? To właśnie mnie śmieszyło.
Jeśli patrzeć na to z tej perspektywy to i owszem, mogło rozbawić. Takie rzeczy zawsze bawiły ludzi :)
ale pomiędzy wulgaryzmami czasem fajne teksty całościowo wychodziły, albo i po prostu dobrze oddawały klimat tamtych czasów, każdego śmieszy co innego. Ja się śmiałem jak Burmistrz i ciotka mówili młodemu o tym, że Niemcy ich zawsze rozgrabiali, że to za te złote zęby które wyrwano w Oświęcimiu jego dziadkowi teraz się mszczą - ja w tym momencie śmiałem się na całego, a cała sala przyjęła tą scenę w ciszy - więc każdego śmieszy coś innego. Po za tym ten film łechtał mnie bo przypominał mi lata młodości, dlatego strasznie mi przypadła do gustu scenografia, kawał dobrej roboty, a tak to film był bardzo nierówny, raz wspinał się na wyżyny całkiem kultowego filmu, a potem spadał do poziomu bylejakości, ale moim zdaniem to wina scenariusza i też po trochu wydaje mi się, że reżysera, który do końca nie wiedział jak scharakteryzować kilka postaci. A jeszcze rozbawiła mnie scena jak Młot i Kula na końcu napadli na tego samego jubilera. A ogółem śmiałem się chyba przez 80 procent filmu, albo jakże cudowna scena też pod koniec: czy Rysio sam rozwalił całą rosyjską mafię spirytusową? no szacun!;)