Był potencjał, ale w sumie film zawodzi. Pomysł wydawał się genialny. Zderzenie PRL z Zachodem, przemyt, pogubiona młodzież..
Niestety, scenariusz to absolutna bajeczka. Bohaterowie przewidywalni do bólu. Niektóre sceny i dialogi jakieś takie niezręczne, na siłę. No i oczywiście wszystko zakropione dużą dawką przekleństw i przemocy by szerokiej publiczności się spodobało. Nie mówię, kilka motywów i scen bardzo fajnych, ale zawód pozostaje. Na plus zdjęcia i choreografia. Gierszał też zagrał bardzo dobrze czego nie mogę powiedzieć o jego filmowych kumplach.
Bez wydumania i prób zrobienia tego filmu "cool" na siłę mógłby powstać dużo lepszy film.
Właściwie to co napisałeś w tytule to wszystko co można powiedzieć o tym filmie (niestety, bo był potencjał). Gierszał świetny, ale reszta jego znajomych delikatnie mówiąc słaba. "Yuma" to typowy film kilku scen (nieliczne są bardzo dobre to przyznaje) i masy dialogów pisanych na kolanie.
Mogę wiedzieć, skąd jesteś i ile masz lat? Chodzi mi o to, czy pamiętasz tamte czasy i miałeś kontakt z tym środowiskiem. Ja miałem. Nie byli moimi kolegami. Nigdy nie kradłem ani kraść nie zamierzam, ale jak się mieszkało w małej miejscowości przy granicy, to nie ciężko było nie mieć z nimi styczności. Jak ktoś nie obracający się w tym środowisku wiedziałem bardzo mało, ale to wystarczy, żeby stwierdzić, że w tym filmie złodzieje zostali przedstawieni zbyt cukierkowo, a przemocy i przekleństw jest tu zdecydowanie za mało. Chociaż może w innych przygranicznych miejscowościach wyglądało to nieco lepiej. Tego nie wiem. Przedstawienie ich jako takich pogubionych chłopaków, którzy kradną z powodu biedy to było ok, ale pokazanie jak to niby pomagają innym ludziom, zaspokajają ich potrzeby... Żenada. To byli zwykli złodzieje bez zasada ani żadnego honoru. Jak Niemcy zaczęli się skutecznie zabezpieczać i kraść tam było coraz trudniej, to ci szmaciarze nie mieli skrupułów okradać swoich sąsiadów.