Czytalam 'Listy do Yves'a' Pierre'a Berge, ktore zakupilam krotko po obejrzeniu filmu. Z tego co opisuje Berge to tak wlasnie bylo: Saint Laurent albo tworzyl albo upadal i upadlal sie coraz bardziej. Nie mogl udzwignac slawy. Berge pisze, ze nie nalezy porownywac artystow do zwyklych ludzi poniewaz zyja oni w inny sposob. Nie staram sie tutaj bronic filmu, ktory jest wg mnie wspanialy. Jednak po obejrzeniu czulam pewien niedosyt. A muzyka: na moim i-Podzie obecna :)

Hej:)

Zauważ, że czytałaś powieść, którą napisał Pierre - i że znowu patrzysz na YSL - tak jak Pierre go widział!! To nie jest obiektywna ocena. W najlepszym razie jest to ocena, człowieka, który kochał YSL - a więc subiektywna, a w najgorszym - to ocena intryganta - który wybielał siebie, bo przejął cały ogromny majątek, który powstał dzięki talentowi i geniuszowi YSL:) I nie znaczy to, że nie doceniam roli Pierra w historii, ale on mnie nie interesuje:)

I ja czuję pewien niedosyt po tym filmie:)

"TO YSL powinien być głównym bohaterem, to jego uczucia, jego decyzje - powinny określać film." a tak nie było?Uczuć było az nadto,pod dostatkiem nie wiem skąd te Twoje utyskiwania :P
Zresztą rola Pierra w życiu Laurenta była znacząca wręcz ogromna nie tylko od strony zaplecza biznesowego ale rówież był dla niego był taką ostoją,prawdopodobnie stabilizatorem jego psychiki lekko rozchwianej.

Hej:)

Przez cały film miałam wrażenie, że to Pierre jest głównym bohaterem filmu i że tylko jego oczami widzimy YSL. A powinno być odwrotnie. To moje subiektywne odczucie! Nie zaprzeczam ważnej roli Pierra w życiu YSL:)

Np. w scenie na pokazie mody, kiedy Pierre i YSL po raz pierwszy się spotykają. Widzimy tylko to zatrzymane spojrzenie Pierra na YSL, to jego uczucia widzimy - a nie tytułowego bohatera. Kiedy ON spojrzał po raz pierwszy na Pierre'a???

Albo po scenie kłótni – YSL wychodzi, a Pierre zostaje – i znowu widzimy tylko, jaki kłótnia miała wpływ na Pierre’a, a nie na YSL.

Takich scen w całym filmie było bardzo dużo – kiedy widzimy i wiemy tylko - co czuje Pierre! A YSL jakby przenika przez kadry i pozostaje niedookreślony.

Rozumiem o co Ci chodzi. Ja odbieram ten film w ten sposob: jaki wplyw na wszystko mial Saint Laurent. Nie on sam jako os filmu, lecz wszystko dokola. A Berge spedzil z nim jednak 50 lat, to on byl pomyslodawca stworzenia domu mody po tym jak zarzad Diora go zwolnil, to on zgromadzil pieniadze, zainwestowal w jego talent. Nie uwazam go za intryganta. Nie zerowal na Saint Laurent, to on prowadzil fundacje i dom mody pozwalajac projektantowi grac pierwsze skrzypce we wszystkim. Pozwalal mu sie zakochiwac, odchodzic od niego, by pare dni pozniej dzwonic we lzach, by ten po niego przyjechal. Wszystkie 'graty', jakie razem zgromadzili przez wszystkie lata, Berge wystawil na aukcji a pieniadze zasilily fundacje charytatywne. A sam Saint Laurent byl artysta: dziecinnym, lekkomyslnym, przewrazliwionym chlopcem, ktory osiagnal oszalamiajacy sukces majac zaledwie 21 lat. Sukces, ktory byl dla niego jak narkotyk. Czyli sumujac: Saint Laurent nie bylby tym, kim byl, gdyby nie Berge. Taki partner to skarb :)

Uwielbiam takie dyskusje o filmach:)

Ja też rozumiem Twoją interpretację:) To że poddaję w wątpliwość charakter Pierra - nie oznacza, że w rzeczywistości myślę o nim źle:) Naprawdę:) Ale nie zgadzam się z Twoim zdaniem, że gdyby nie Berge, to Yves nie byłby tym kim był! Byłby inny - to pewne! Ale nie można z całą pewnością stwierdzić, że byłby gorszy czy że nie zaprojektowałby tego, co zaprojektował:) Może pod wpływem innej inspiracji stworzyłby coś innego i lepszego:) - to tylko takie "gdybanie":) Ale Yves projektowałby ubrania - czy spotkałby Pierra czy też nie!

I jest coś niepokojącego w charakterze Pierra - że trwał przy YSL - mimo tych zdrad i w sumie poniżenia. Taka relacja jest co najmniej toksyczna:) Po stronie i tego co zadaje ból i tego, co ten ból przyjmuje:)

Dlatego tez polecam lekture, by miec szersza perspektywe na film i ich zwiazek. Ja rowniez nie oceniam zadnego z nich zle, bo to nie mnie oceniac ich (jak zwie to Berge w ksiazce) 'szalona milosc'. Jedyne, czego moge zazdroscic to trwania ze soba tak dlugo pomimo wspanialych wzlotow i katastrofalnych upadkow. Saint Laurent byl w jakis sposob od Berge uzalezniony. Scena, kiedy mowi mu, ze kocha Jacquesa (czy jak mu tam bylo) bo ma piekne cialo, ale on (czyli Berge) jest miloscia jego zycia, doslownie rozplata mi serce na cztery. Bardzo podobala mi sie w filmie oszczedna gra Guillaume Gallienne, czyli filmowego Pierre'a. Porazala mnie niemal w kazdej scenie z Pierrem Niney, czyli Saint Laurent. Swietny duet.

Zobaczymy jak wypadnie duet drugiego filmu o YSL,po trailerze widać,ze również poprzeczka bedzie postawiona wysoko i wtedy to dopiero zaczną się porównywania...

Kwestia jak w rozważaniach, ile powinno być C.S. Lewisa w filmach o J.R.R. Tolkienie, albo ile żony Hawkinga w filmach o Hawkingu.
Jak jest ten bliski człowiek, trudno go ot, tak, wyrwać z historii.