Generalnie zgadzam sie ze wszystkimi krytycznymi uwagami. Film przegadany, w ta wielka milosc YSL i sukcesy w swiecie mody musimy uwierzyc na slowo, nie jest to wiarygodnie pokazane, aktorstwo dretwe i pompatyczne, a jesli jeszcze nie uwierzylismy w to co niby wyplywa z akcji, to zza kadru co jakis czas rozlega sie objasniajacy nam prostaczkom i niedowiarkom glos, ktory tlumaczy rzeczywistosc i niczym deus ex machina mowi nam jak jest Podejrzewam, ze moze czesciowo wynika to z tego, ze film jest francuski a dla Francuzow YSL jest ikona ich kultury i raz - uwazaja, ze kazdy zna dobrze biografie artysty i jego osiagniecia, a dwa - ze troche glupio pokazac go jako zywego czlowieka, czasem nieciekawego i z przywarami jak wszyscy. jesli juz zejdzie czasem na droge grzeszna to jest to takie tragiczne i dramatyczne, ze zeby zgrzytaja. Poza tym wydaje mi sie, ze aktor odtwarzajacy role YSL bazuje zbytnio na rzeczywiscien zabojczym podobienstwie do postaci, ale niestety na tym nie uciagnie sie roli. Wszystkie kwestie wypowiada w calym filmie jednostajnym tonem. czasem zrobi tam jakas awanture swoim pracownicom ale to tez tonem tak monotonnym, ze trudno nam uwierzyc, ze cos go wkurzylo. Generalnie ma sie caly film wrazenie, ze aktorzy odhrywaja jakies scenariusz pt. "YSL". Na plus zaliczam piekno willi w Marrakeszu i wspanialy taras na dachu?, gdzie dzieje sie czesc scen. Mozna poomarzyc o takiej samotni...