Nie byłem w stanie tego obejrzeć do końca... ten film tak mną wstrząsnął i obrzydził mnie do tego stopnia, że do teraz przypominają mi się te sceny w których ten trener-pedofil dobierał się do tego chłopca, co przyprawia mnie o nudności... W trakcie oglądania prawie zwymiotowałem i nie jestem w stanie pozbyć się tego wstrętnego gówna z moich myśli... Nie wiem w ogóle jak można było coś takiego nakręcić ani jakim cudem ci aktorzy zgodzili się na granie takich ról... Ten film zdecydowanie wywarł zły i mam nadzieję ze nie trwały wpływ na moją psychikę
sam temat jak najbardziej na czasie i film potrzebny, nie oceniaj go na "niporozumienie" tylko dlatego, ze tobąwstrząsnął....gdybyśmy nie chceili oglądać nic co nami wstrząsa , nakręcano by same komedyjki albo mode na sukces:/TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ i trzeba uświadamiać ludzi
Tyle że ja nie muszę oglądać czegoś tak obrzydliwego, żeby uświadomić sobie jak obrzydliwa jest pedofilia...
Po części się zgadzam, ale nie do końca...
Prawda, film jest na maxa obrzydliwy, szczególnie dla ludzi wrażliwych... Musiałam przewijać te momenty, bo bym nie wyrobiła... Współczuję aktorom... ;/
Ale pokazuje też jak odbierają to ludzie molestowani i gwałceni, a niestety w rzeczywistości właśnie tak to wygląda... To smutne, ale prawdziwe... Chłopcy odbierają to na różny sposób i inny wpływ ma to na ich przyszłość i tak również jest w realu. Niektórzy potrafią sobie z tym radzić, ale na zły sposób (Neil i jego "praca"), a inni zupełnie sobie z tym nie radzą i ich umysł wypiera to z pamięci (Bryan i jego luki w pamięci oraz krwawienie z nosa). Tak już jest... Po prostu...
Myślę, że to zostało całkiem dobrze pokazane w filmie, mimo że czasami w obrzydliwy sposób.
Ten film pokazuje realia dzisiejszego świata i jak wpływa to na ofiary.
Co mnie martwi?
- Avalyn i jej historia z kosmitami, czyli chyba po prostu molestowanie...
- Wendy. Chodzi mi o to, że w scenie, gdy Neil wraca brutalnie pobity wolałabym, żeby ona powiedziała mu coś w stylu "a nie mówiłam?" i żeby on zrozumiał, że tak naprawdę to ona zawsze go kochała i mógł na nią zawsze liczyć, i że po części dzięki niej on chciał z tym skończyć i wgl. Trochę mnie to rozczarowało, że niec takiego się nie stało, ale coż...
- Ojciec Bryana. Bryan nawrzeszczał na ojca i wgl, ale czegoś mi brakowało w tej scenie. Może tego, żeby sobie wyjaśnili, dlaczego tata miał go gdzieś przez całe dzieciństwo i wgl, ale tu aż tak mi to nie przeszkadza.
- Ojciec Neila. Okej, wiemy, że matka jest trochę dziwna i taka imprezowiczka, co chwila nowy facet i wgl, ale mimo wszystko widać, że kocha syna, troszczy się o niego i interesuje się nim, a ojciec? Co z nim? Nie pokazali nic o ojcu Neila....
- Trener. Podobno zniknął koło jesieni (jak mówi Neil w ostatniej scenie), ale choinkę miał wystrojoną... Aha? - ale to takie niedociągnięcie...
- No i oczywiście te obrzydliwe sceny...
To chyba tyle co do tego, co mi się nie podobało w filmie.
Trener zniknal jesienia ale 10 lat wczesniej, zaraz po tym znamiennym lecie, ktore spedzil z chlopcami. Dom nalezy teraz do jakiejs innej rodziny, ktora najwyrazniej wyjechala na swieta.
myślę że przesadzasz... trzeba się otworzyć na narrację i patrzeć bez uprzedzeń i stereotypów.. wiem wiem to trudne, no ale żeby cos poznać inaczej się nie da ;)