Chyba będę pierwszą osobą, która skrytykuje ten film. Odniosłem wrażenie, że film usiłował wmówić mi, że człowiek ma tak duży bagaż problemów i jest na tyle słaby, że nie jest w stanie sobie z tym poradzić, więc lepiej będzie jak skończy ze swoim życiem. Owszem był motyw młodej prostytutki, która spróbowała zmierzyć się ze swoim problemem. Film jest flegmatyczny i w dodatku wzięli aktora (nauczyciela), który dołująco gra. Czyżby reżyser miał depresję, albo złe wspomnienia związane ze szkołą? Nie wiem. Ale jednego jestem pewien,
świat wcale nie jest taki ponury jak przedstawia to film, mimo że jestem pesymistą i często widzę w czarnych barwach.
Idealnym przeciwieństwem tego kina jest film z Seanem Connerym p.t. "Szukając siebie". Wszystkich czytających te wypociny zachęcam do obejrzenia tego filmu. Po nim nie wypadną wam pióra, wręcz przeciwnie, dostaniecie nowych skrzydeł. Pozdrawiam.