Po obejrzeniu tego filmu jak i po wypiciu sredniej ilosci alkoholu doszedlem do wniosku a moze potwierdzily sie moje przemyslenia nad soba samym..... Najbardziej tesknumy za tym do czego wydawac sie moze ze nie jestemy stworzeni.... Chcialem zmienic swiat nastepnie chcialem wplynac na ludzi pozniej chcialem tworzyc sam siebie... Po kilkunastu niepowodzeniach zaczynam dochodzic do wniosku ze w dzisiejszym swiecie czlowiek najbardziej cierpi w niekontrolowanym chaosie gdzie na jednym biegunie znajduja sie jego pragnienia a po drugiej stronie brak swiadomosci ze nie jest w stanie i nie ma w sobie nic co mogloby mu pomoc w realizacji wlasnej nieskonczonosci.... sam film.... W swej wymowie i realizmie ktory stanowi ladunek wybuchowy dla "nadswiadomosci" posiada wiekszy dar "zapamietywalnosci" anizeli American Beauty
Największe wrażenie zrobiła na mnie scena z panią psycholog gdy jedna z uczennic ma w poważaniu cały świat i żyje chwilą. Druga ulbiona scena kiedy okularnik któremu brakuje wsparcia parnterskiego bądź jakiego kolwiek trzyma się płoty i jest zdiwiony, że ktoś zwróciła na niego uwagę i mu za to dziękuję ze szczerego serca. Film mimo, że ma jeden motyw przewodni pokazany z różnich przyziemnych stron. Świetny film o prostych ludziach, którzy nie mają już sił. Proszę o więcej!! I polecam!!
mi najbardziej podobala sie scena gdy Brody mowil do studentow o 24 h marketingowym holokauscie i jego wplywu na ich samych. Film naprawde warty obejrzenia! Polecam
To jest moja ulubiona scena. Dla mnie film był o tym, że jesteśmy coraz bardziej nieczuli, nie widzimy bólu innych, a jednocześnie chcemy aby ktoś nas kochał, podziwiał. Praca, szkoła, gonitwa za godnym życiem - dzisiejszy świat - pozbawia nas podstawowych wartości, jak miłość, poczucie bycia ważnym i kochanym.
W moim mniemaniu film jest trochę przesadzony, jak na polskie realia, ale na pewno są takie miejsca, gdzie ludzie tak się czują i to jest smutne :(