Gdyby tak z całego filmu użyć wyłącznie scen, w których Brody gada jako Brody do kamery oraz tych, gdzie jako nauczyciel pracuje w szkole to wyszło by coś bardzo fajnego. Ale zdecydowanie wyrzucić wszystko co jest pomiędzy tymi dwoma wątkami. Bo w efekcie zamiast refleksyjnego filmu, dostajemy pseudointelektualny bełkot opatrzony w mocno przerysowaną rzeczywistość. Film trwa 90 minut, a tortury przez jakie przeprowadzają nas scenarzyści oraz reżyser często irytującymi kadrami powodują, że primo - mamy wrażenie, że ten film trwał co najmniej 3 godziny, i secundo - na koniec sami mamy ochote co najmniej podciąć sobie żyły.