Fakt o szkole ale i o zyciu tez,depresja powoduje myslenie i wcale nie jest taka zla.A film jezeli mial byc ambitny to udalo mu sie w 100%.
Dobry.Nigdy nie zastanawiałam się co czuje nauczyciel i czy naprawdę jest w stanie uodpornić się tak aby nie czuć nic..?
Warto też zauważyć, że problemy w polskich szkołach są niczym w porównaniu z tymi pokazanymi w filmie, wydaje mi się też, że po części jest to raczej obraz prawdziwy niektórych amerykańskich szkół. Poziom inteligencji uczniów i ich rodziców powoduje poważne momenty zwątpienia w sens niesienia im pomocy.
Przygnębiający, depresyjny, smutny... i prawdziwy! Kawał świetnego kina. Tutaj wszystko wpływa na zmysły! Mamy zdjęcia, które zastępują zbędną narrację. Mamy narrację, która zastępuję zbędną fabułę. Mamy muzykę, która wręcz rzyga uczuciami. Wszystko jest takie proste i wręcz wyłożone dla widza na tacy!
Opis filmu mówi, że obserwujemy szkołę oczami Barthesa - nie! Henry jest naszym dobrym przyjacielem, który pokazuje nam miejsce akcji, przedstawia bohaterów, nakreśla obszar, po którym się poruszamy. Zycie Barthesa to tylko jeden z kątów, z których patrzymy na przedstawioną rzeczywistość. Mamy jego spojrzenie na świat, na szkolę, na dzieci, na jego własne problemy. Ale widzimy także świat z oczu młodych - niejako ofiar całej rewolucji. Widzimy też z oczu tych, którzy przegrali, nim zdobyli świadomość, że muszą o coś walczyć. Wreszcie z oczu tych, którzy chcieli dobrze, ale życie dopieprza im na tyle, że nie mają energii, by walczyć o to, co ich bezpośrednio po prostu nie dotyczy.
To miszmasz emocji zrodzonych z niezrozumienia pomiędzy ludźmi. Niezrozumienia zrodzonego z braku miłości. Braku miłości zrodzonego z braku zasad, jakimi miałaby sie kierować nasza dzisiejsza cywilizacja.
Dla tych, którzy nie nadążają - to film o współczesnym świecie, o ludziach, o relacjach między nimi. O rodzinie, znajomych i miłości. A przede wszystkim - ten film to odpowiedź na to kim jesteśmy, kim się stajemy, kim nie chcemy być, nie powinniśmy być i kim powinniśmy się stać, by nasze dzieci miały lepiej, niż my.
O ile w ogóle Cię to Człowieku obchodzi, oczywiście.