Wszystko to mozna było powedzieć prościej. Gadulstwo często -mimo że zawiera też wartościowe
treści- potrafi znużyć i zmęczyć. Druga sprawa to amerykańska sztampa w pokazywaniu środowiska
szkolnego, pełna schematów, nieprzekonująca, bez wiarygodnie pokazanych postaci.
Zgadzam się trochę ;)
Faktycznie bardzo wiele wątków było kliszami lub banałami (umierający dziadek, "adopcja" dziewczynki z ulicy), ale nie zakłóciły one głównego przekazu jakim jest diagnoza aktualnej kondycji człowieka. Oprócz uniwersalnych prawd, że nie można dać się ogłupić (o co dzisiaj łatwo) i należy pozostać człowiekiem myślącym, film dobrze pokazuje jaka jest teraz de facto relacja szkoła - uczniowie. Oczywiście tutaj jest to wszystko baaaaaaaardzo przerysowane, ale wierzę, że jest to zrobione dlatego, że inaczej nie dostrzeglibyśmy powagi problemu: naprawdę rośnie pokolenie składające się w większości z roszczeniowych, zagubionych idiotów pozbawionych wyobraźni. Na początku filmu pada świetne zdanie, mówiące o tym, że oni nie wierzą, że szkoła może im przekazać coś wartościowego... I to jest dramat.