"Z piekła rodem" to wyjątkowo ciekawy przykład współczesnego thrillera. Ogromny potencjał leżał przede wszystkim w warstwie fabularnej. Mając do czynienia z historią bodaj najsłynniejszego mordercy jaki stąpał po ziemi, można zastosować wiele interesujących rozwiązań. Jednocześnie można popaść w schematyzm. Bracia Hughes wykorzystali tą postać do opowiedzenia interesującej historii o realiach wiktoriańskiej Anglii. Uświadamiamy sobie, że na taki na nie inny losy nieznanego do dziś Rozpruwacza mogły wpłynąć czasy w których żył. Jednocześnie losy wszystkich bohaterów są ściśle wpisane w tamtą epokę. Daje to interesujące spektrum ówczesnych obaw, zachowań etc., etc. Mimo trochę szybkiego finału, który oderwał się niepotrzebnie od reszty filmu, całość można zaliczyć jako niezwykle udaną. Wielkim atutem jest rzecz jasna scenografia. Ona buduję połowę sukcesu filmu. Można dzięki niej można wczuć się w przedstawione czasy zwyczajnie zapominając o wszystkim dookoła. To stworzy prawdziwy klimat. Oczywiście kreacja Deppa jak zwykle na dobrym poziomie, przy czym nie ustępuje mu Ian Holm. Graham też interesująco, a Robbie Coltrane dla mnie nie oderwie się nigdy od ciepłego wizerunku, nawet przy tak poważnym temacie :) Reasumując, wszystko zgrabnie i ładnie. ale to nieszczęsne zakończenie. Chwała Bogu, że nie happy end mimo tego coś mi nie grało.