Hugo się napracował, ale ten film uratował.
Naprawdę napracował, bo umówmy się, że zabicie terminatora odpornego na bezpośrednie trafienie rakietą w pysk, przez jakąś babę z nożem w bucie jest... lekko naciągane. Tak samo jak cały ten steampunk, w którym ludzie mają gigantyczne maszyny a muszą się napadać w celu zdobycia... cegieł i paliwa. I palą w nimi w piecach, bo nie korzystają z energii słonecznej czy atomowej. Idiotyzmów w steampunku jest cała masa. I tak jak może to być ciekawy nurt w sztuce tak kreowanie świata na jego podstawie jest znowu... lekko naciągane.
Pozbawione charakteru postaci, nędzne, drewniane aktorstwo dopełniają obrazu, ALE Hugo dał radę. Można obejrzeć.