Kto zna wcześniejsze dokonania grupy Broken Lizard, tego "Zabójczy kurort" nie rozczaruje. Tym razem grupa zajęła się tanimi horrorami, w których krew i seks łączą się ze sobą w jedną całość. Pełno jest zatem pół- i całkiem nagich dziewczyn, sporo kawałów o seksie i dragach, no i oczywiście obowiązkowa krew. Jak poprzednio, humor jest trochę prostacki, a bohaterowie w większości sympatyczni pomimo swoich wad. Nie jest to komedia, na której płacze się ze śmiechu. Nie wieje też z niego totalną nudą. Jednak film polecam w zasadzie tylko fanom grupy i (ewentualnie) fanom serialu "Nagi patrol".