PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=731961}
7,5 4,4 tys. ocen
7,5 10 1 4426
Zabiłam, aby żyć
powrót do forum filmu Zabiłam, aby żyć

Ten film to wstrząsająca historia, która dotyka tysiące kobiet na świecie.
Każdy kadr uderza w serce jak pocisk z niezwykle wielką mocą. Mocą emocjonalną.
Ten dramat powinny obejrzeć wszystkie kobiety tkwiące w takich związkach, a raczej żyjące na polu bitwy z tyranem ich myśli, uczuć i niezależnego życia.
Każda kobieta walcząca o swoją godność (poniżanie, traktowanie przedmiotowe, naruszanie ciała) i bezpieczeństwo dzieci (uderzenie dziecka jest znakiem ostatecznym, by się podnieść i zacząć walczyć o lepsze jutro, by przerwać raz na zawsze koszmar rodzinny) jest bohaterką.
Film przedstawia znieczulicę ("wiedzieć i milczeć") ludzką i władz. Jak bezbronna i zlękniona kobieta ma walczyć o siebie oraz dzieci skoro na każdym kroku trafia na bezduszność drugiego człowieka? To straszny niemy krzyk o pomoc i zrozumienie...
Ofiara przemocy wciąż wierzy w poprawę oraz ufa w słowa szantażysty... choć głos dziecka krzyczy "nie daj się zwieść kłamstwom". To bycie w pułapce własnych uczuć i emocji.
Mowa końcowa prokuratora trafia w samo sedno. Niezwykle piękne słowa. Słowa mężczyzny.

Moją wypowiedź zakończę piosenką: Allison - "Sound of Silence".

girasolka

Nie do końca mogę się zgodzić, że jest tylko "znieczulica" w filmie, bo wiele osób chciało Jej pomóc (ojciec, przyjaciółka, sąsiadka), ale ile można pomogać skoro ofiara dalej pragnie na właśne życzenie pozostać ofiarą? Miała wiele możliwości by uciec i zapewnić dostatnie życie dzieciom, ale nie wybrała tej drogi. Chore wręcz było gdy dzieci bały się i prosiły matkę by nie wracać do ojca a Ona wracała. Na taką głupotę brak mi słów. Jestem w stanie zrozumieć kobiety, które nie mają takiej pomocy udzielonej ale ta tutaj historia przedstawiona jest aż do bólu głupia. Żal mi tylko tych dzieci, że mają matkę ofiarę losu, który najwyraźniej lubi być bita, poniżana i za nic ma los własnych dzieci.

ocenił(a) film na 8
edyska92

Alexandra bała się pomocy ze strony ojca. Dlaczego? Ojciec kochał ją ze wszystkich sił, chciał jej dobra. Od początku nie był przekonany do tego związku, do tego mężczyzny, którego sobie ona wybrała. Może po prostu wstydziła się przyznać do błędu przed nim?! Że ojciec miał rację?! Po drugie, myślę, że Alexandra bała się również konsekwencji tego, że wyjawi prawdę (co dzieje się tak naprawdę w domu). Jej "małżonek" nie byłby z tego faktu zadowolony, że opowiada swojemu ojcu, to jak ją traktuje (przecież w filmie jednoznacznie było pokazane, że mężczyźni nie przepadają za sobą, ograniczają swoje kontakty do minimum) i mógł ją np. zabić?
Poza tym, wydaje mi się, że kobieta wierzyła naiwnie w poprawę relacji w małżeństwie. Wierzyła, że "mąż" zmieni swoje postępowanie, że zacznie z szacunkiem odnosić się do niej i ich dzieci. Ona nie chciała tak naprawdę rozpadu rodziny.
Chciała, żeby dzieci miały "ojca". Szkoda, ze nie pomyślała wtedy, że taki "ojciec" to dla dzieci przekleństwo. I że lepiej byłoby, żeby go nie było.
Przyjaciółka, wspierała ją. Chciała jej dobra.
Nie wszyscy sąsiedzi byli pomocni, np. pani ukrywająca się za białymi ubraniami powieszonymi na podwórku - dziewczynka woła o pomoc, niestety... Za ubrań nie wyjawia się osoba. Cisza. Głucha cisza.
Nie wspomnę już o działaniu policji (przyjeżdżali do domu, ale nic nie robili), służbach społecznych (zapewnili jej tylko jeden nocleg!, zero perspektyw tak naprawdę na "jutro") czy szkole.
Nie wierzę w to, że nikt nie zauważył zlęknionych, smutnych i nieskoncentrowanych dzieci.
Piszesz o zapewnieniu dostatniego życia dzieciom... Hmm... Kobieta nigdzie nie pracowała. Była gospodynią domu (na życzenie "męża"). Myślę, że nie byłoby jej tak łatwo znaleźć pracę i utrzymać trójkę małych dzieci.
Ten film przedstawia prawdziwe życie... a nie życie widziane przez różowe okulary, gdzie wszystko pięknie się układa: prawdziwa i jedyna miłość, świetnie płatna praca, miły apartament w centrum miasta...



girasolka

Dostatnie w sensie takie gdzie ma się co jeść, gdzie mieszkać i przede wszystkim ma się spokój i bezpieczeństwo.
Ja bym wolała przyznać rację, że się pomyliłam co do danej osoby i ratować dzieci z tej chorej sytuacji niż w tym tkwić.

ocenił(a) film na 6
girasolka

Wszystko na własne życzenie - nie skończyła szkoły bo jej psychol zabronił, odtrąciła pomoc ojca, dała się lać po pysku i robić sobie kolejne dzieci. Ten film powinien uczyć tępe laski szacunku do samej siebie. Amen.

ocenił(a) film na 4
lunaluna

Film miał pokazać dlaczego maltretowane kobiety pozostają w tego typu związkach - tak powiedziano na wstępie. Moim zdaniem nie pokazał nic i jedyna refleksja jaką miałam podczas oglądania to że kobieta sama była sobie winna. To nie osoba, która nie ma wsparcia, a postać mająca kochającego ojca, przyjaciół, którzy wielokrotnie chcą jej pomóc. Poza tym sam mąż w ogóle nie jest przekonujący, jego sposoby manipulowania są tanie - groźby samobójstwa, nie pokazano dobrych momentów, żeby kobieta mogła się zastanawiać, czy mu przebaczyć, czy nie. On się nawet nie stara - przepraszać, wynagradzać. Bohaterka nie ma od niego nic, tylko pogarszający się terror.

Gdy kobieta wyjdzie za mąż, urodzi dzieci, nie ma wykształcenia, pracy, od lat jest zastraszana - odejście jest bardziej skomplikowane. Nigdy jednak nie zrozumiem, dlaczego kobiety, których zwykły chłopak bije za zły kolor szminki, decydują się na małżeństwo.

ocenił(a) film na 6
Venus_Vulgivaga

Popieram! Głupotę i pustkę potępiam.