Kurczę, tak średnio. Nie podoba mi się, zwłaszcza jedna rzecz. Wygląda na to, że Zadra cały czas musi przepraszać za rzeczy, które zostały de facto sprowokowane przez inne osoby, a tym innym osobom nie dzieje się nic, albo prawie nic. No bo na przykład: obrażenie influencerki - influencerka zaczęła. Wyrzucenie Zadry z pracy za obrażenie influencerki - oczywiście menadżer zamiast bronić pracownicy to staje po stronie niewłaściwie zachowujących się gości. Zadra niszczy mu auto, ale co z tego. Mnie jakoś nie rusza jego „krzywda”, po tym, co odwalił. Zwłaszcza, że jest uprzywilejowany społecznie w stosunku do tej dziewczyny. Stary od Zadry, który zniknął z jej życia, jak była dzieckiem, wyciąga od niej pieniądze, więc ona nie może spłacić szkód spowodowanych zniszczeniem auta. I znowu „winna”, bo pożyczyła ojcu. Ojciec oczywiście zero konsekwencji, bo „on taki jest”, „boys will be boys”. Potem akcja z Motylem. Zadra zgadza się z nim współpracować, by spłacić uszkodzone auto menadżera restauracji i… uwaga, znowu jest źle -bo chłopak ma obiekcje, a koleżanka Justi też się obraża. Na domiar złego Motyl, trzepocząc się wokół niej intensywnie, w końcu WABI ją do łóżka. To nie jest tak, że to jakiś wypadek przy pracy, typ podrywa od początku i to widać. I oczywiście winna zdrady jest tylko ona, i to głównie ona jest obwiniana. Motyl nie. Bo mu „wolno”. Kolejna akcja - narkotyki. Ona „winna”, że bierze. A kto jej to wcisnął? Towarzystwo Motyla, które też bierze. Ale to ona ma się kajać i uciekać z domu. A potem jeszcze ma być zastąpiona inną panienką w zespole, bo… bierze narkotyki i robi bajzel w willi Motyla. A jak on ją wkurza ostatecznie, ona w odwecie kradnie mu teksty utworów. I znowu ona jest winna, ma przepraszać i się ogarniać. Gdyby jeszcze ta postać miała jakąś siłę sprawczą albo dumę podczas robienia szkód irytującym facetom… można by wysnuć wniosek, że może przesadziła, że siły sporu były równe. Cóż, nie były. Nie wiem, w którą stronę miała iść ta historia, czy miała być to opowieść osoby zgniecionej przez nierówności społeczne i patriarchat (wtedy dobrze byłoby pokazać WINNYCH i to na serio, jeszcze najlepiej ich ukarać, człowiek by się przynajmniej pośmiał), czy laski, która jednak przesadza i to widać jednoznacznie, że „wina” jest jej, więc jest za co przepraszać. Tutaj być może ktoś się nie umiał zdecydować, więc zrobił mieszankę, która wyszła… mało spektakularnie. Choć aktorzy pewnie robili co mogli. Na razie tyle, jakby ktoś się nie zgadzał czy miał coś do dodania, zapraszam do dyskusji.