Film może nie jest majstersztykiem, ale stawia dobre pytania.
Zauważcie, że syntetyki są szczupłe, nienagannie ubrane, taktowne, pracowite, uporządkowane i dbające o środowisko. Stanowią lepszą wersję człowieka. Ich pragnieniem jest życie zwyczajnym ludzkim życiem. "Praca, dom, rodzina".
Czy to jednak wystarczy, żeby uznać ich za ludzi? Co więcej, czy fakt, że są od nas doskonalsi, uprawnia ich do unicestwienia ludzkości i objęcia w posiadanie naszej planety? Ergo - czy ludzie mogą eksterminować syntetyki tylko dlatego, że nie są żywymi organizmami?
Tak, mogą elsterminować. Co zrobisz ze swoim starym komputerem? Wrzucisz czy zostawisz i podłączysz od czasu do czasu do prądu żeby sobie pożył?
Ludzie ich stworzyli, więc ludzie mieli do nich prawo. W filmie jest scena z przeszłości, z jakiejś rozmowy pomiędzy ludźmi, że oni są zdziwieni, że po tylu latach syntetyki zaczęły okazywać uczucia i że to jest niebezpieczne. Niebezpieczne wlasnie dlatego, bo jak ktos okazuje uczucia, to znaczy, że ma... hmmm... dusze? Jakąś osobowość? Że nie jest tylko robotem? I wtedy pojawia się dylemat moralny, a zawsze znajdą się oszołomy, które wyjdą na ulice z transparentami "Dajcie im żyć, oni też czują!".