willowo-wilkowy. Wtórna tematyka, odgrzewany do bólu nastrój. Bułgarzy ni stąd ni zowąd gadają po angielsku (a może amerykańsku). Coś w stylu polskich horrorów. Ledwo ujdzie.
Dla mnie film świetnie zrobiony, fabuła nie jest denna, nic w tym dziwnego, że przyjaciele tegoż Amerykanina rozmawiają po angielsku, ponadto, tamtejsi nowożeńcy sami przyznali, że słabo rozumieją. Poza tym Georgi Asenow należał do bułgarskich służb specjalnych, zmarły mąż Teodory Złatewej był agentem tajnej bułgarskiej policji może dlatego znali też angielski w komunistycznym świecie, co faktycznie nie było codziennością. Bardzo dobra produkcja, z nieprzeciętną grą aktorską. Ciekawa interpretacja nierozwiązanej sprawy; całkiem możliwe, że tymi wydarzeniami kierowała nieznana, może kosmiczna siła Pozdrawiam:)