zginał. To ci dopiero niespodzianka.
Film nudny, nie ratują go nawet względnie przyzwoite widoki, których omawiania nie powstydziłaby się Krystyna Czubówna.
Plakat sugeruje przygodę. W praktyce to nudny film rzecznej drogi.
Sens całego filmu można streścić tak: idiota spragniony pochwał zostawia rodzinę i piękną żonę żeby poczuć więcej adrenalinki. Pewnie myślał że lepiej walczyć z indianami niż fochami ciężarnej żony :D
Film hołubiący ekstremalną głupotę ludzką, coś jak Everest, obraza dla inteligencji.
Cechą wspólną tych głupich historii jest poświęcanie życia dla czegoś co nie ma żadnej sensownej wartości.