Miłość silniejsza niż wszystko...A tak poza tym to całkiem zgrabnie skrojony kawałek kina gatunku 'fantasy'.
Z bardzo dawnych seansów plątała mi się po głowie postać Hauera z sokołem, ale bez świadomości, że to Hauer. Pamiętałam jednak, że przeżywałam jakiś film z sokołem nielicho jako dzieciak.
Przypadkiem znalazłam tytuł, więc obejrzałam znowu. Pewne rzeczy śmieszą/irytują, a płakać już tak nie płaczę nad wilkami i sokolicami, ale Hauer bardzo ciepło i przekonywująco zagrał. Czego nie da się niestety powiedzieć o Pfeiffer...