Jestem świeżo po obejżeniu filmu "Zakochany bez pamięci" a jeszcze przed tym filmem obejżałem "the Aviator". I tak doszedłem do wniosku, że te wszystkie pieniądze, ten budżet, te wszystkie gwiazdy z Aviatora bledną poprostu przy blasku filmu z Jimmem Carrey'em. Ten film mnie zachwycił! Superprodukcja Scorsese stała się poprostu słabym dziełem. Poza paroma ładnymi ujęciami. Film "Zakochany bez pamięci" udowadnił mi, że o wartości dzieła świadczy przesłanie a nie akcja, piękne zdjęcia, nowoczesność, to jest właśnie komercja. A gdy oglądam tańsze filmy, ale które posiadają w sobie tą przednią myśl, jakieś przesłanie to poprostu czuję się cudownie. Czyż nie takie powinny być filmy? Oczywiście, że tak! Wspaniałą noc dzisiaj przeżyłem i się wiele nauczyłem. Dziękuje Boże i wszystkim tym którzy się do tego przyczynili.
Ps. Jeżeli ktoś ma dowody, że wymazałem sobie coś z pamięci w związku z jakimś nieprzyjemnym wydarzeniem w mojej przeszłości, to proszę tą osobę aby wysłała mi taśmę z nagraniem, gdzie wymawiam powody dlaczego tak uczyniłem. Dziękuję!