Jestem tym naprawdę zdumiony. Film jest świetnie zrealizowany. Ma niesamowity klimat, napięcie, tajemnicę, wyraziste postaci, dobre aktorstwo, znakomitą, intrygującą muzykę (jedna z najlepszych ścieżek filmowych jakie kiedykolwiek słyszałem!), a także coś, co nazwałbym "wysmakowanymi scenami" - jak choćby "pararelizm" spaceru Susany z tym, co robił Ethan z Emmą, budowanie nastroju z pozornie zwyczajnych ujęć (zbliżenie na drut kolczasty), bardzo pomysłowe i zaskakujące a ryzykowne posunięcie, a mianowicie unikanie (poza jedną kilkuminiutową sceną, skądinąd mocną i mroczną) ciemności (zdecydowana większość akcji dzieje się w dzień, i to w piękny, słoneczny dzień!), widok z czyichś oczu (później ten chwyt był chętnie wykorzystywany!), no... mógłbym długo wymieniać.
Niestety zalewanie nadmiarem obrazów i emocji powoduje stępienie wrażliwości i poczucia estetyki...