...najpierw zaczął pić, a potem jak trzeba było dokończyć scenariusz to zapomniał o czym było to co do tej pory napisał, także kontynuował ‘na ślepo’. Efekt ? Katastrofalny zjazd filmu w ostatnich 20 jego minutach. Nie wiem, czy to wina scenarzysty, bo ponoć historia była wzorowana na jakiejś powieści, ale z grubsza wygląda to tak: do feralnej 60 (czy coś koło tego) minuty oglądamy film o kobiecie, która zaczyna pracę jako demolatorka starych budynków, a jej pierwszym zleceniem jest budynek, który nie dość, że zaprojektowany przez odchylonego od normy architekta, to jeszcze był grobowcem dla swoich mieszkańców zamurowanych w jego ścianach. Prawda, że brzmi zachęcająco ? No i tak też jest...do momentu. Budynek imponuje i odstrasza, a jego wnętrza tworzą klimat. Muzyka , choć momentami nadużywana, może się podobać. I kiedy widz czeka na rozwikłanie zagadki budynku oraz jego architekta film zaczyna zmierzać w zupełnie innym kierunku wysuwając na pierwsze miejsce całkowicie poboczny i idiotyczny wątek (SPOJLER chłopak i to w jaki sposób zabija nudę KONIEC SPOJLERA), który nijak ma się do historii zawiązywanej do tej pory. Suma Summarum: ciekawie zapowiadający się wątek architekta zostaje olany do suchej nitki przez twórców, co powoduje gigantyczny zawód, a drugi watek najpierwszym miejscu grzebie film doszczętnie. Słowem: dobra pierwsza ‘połowa’ filmu, sprawna technicznie i dosyć klimatyczna i fatalne zakończenie, które sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, czy oglądasz ten sam film. Dawno nie oglądałem zakończenia, które by tak schrzaniło cały film – 4/10