Przypominam, że to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Wybrałam się na ten film nastawiona naprawdę pozytywnie:
Film twórcy "Kac Vegas"- jednego z moich ulubionych filmów, Robert Downey Jr. i
Zach Galifianakis w obsadzie, normalnie cud i miód... no właśnie... nie bardzo.
Gra była dobra i fajna, humor niby w stylu Kac Vegas, a jednak film mi się dłużył i żarty były na tyle głupie i nie śmieszne, że zaczynało mi się zdawać, że są one obrazą mojego intelektu. Momenty zabawne dali w reklamie, więc nawet na nich już się nie śmiałam.
W skrócie: początek mi się nie podobał, środek również, a zakończenie także.
No nie wiem może to takie zwidzenie, ale ogólnie wydaje mi się, że coś z tym jest nie halo, idę na taki film jak "W chmurach", jest pełna sala, ludzie nic nie jedzą, są cicho, zazwyczaj są to tylko starsi ludzie, i mądry, inteligentny film.
Idę na takie "Zanim odejdą wody" no bo w końcu ja też lubię się śmiać, na sali ful, sama młodzież, wszyscy zżerają popcorn, wychodzą co 5 minut do kibla i śmieją się nawet jeśli nie ma z czego.
Czy to z tym dzisiejszym pokoleniem jest coś nie tak czy ze mną?
Pewnie ze mną.
Moja ogólna ocena: 4/10