...poza tym trafne ukazanie, że w "bogatych" usa biedak może co najwyżej "zrobić karierę" w głupawym serialu komediowym, jak ma IQ poniżej 80 i mózg upalony trawką; a między scenami kilka mądrych prawd o życiu, zwłaszcza o elementarnej uczciwości i umiejętności trzeźwego spojrzenia na siebie :)
nie rozumiem... w takim razie jak aktor napije się w filmie Coca Coli to film reklamuje coca cole? nie wydaje mi się :)
Większość hamerykańskiego kina po 2000 roku to reklama najbogatszych automarek, podczas której kamera ujmuje bmki, mustangi, toyotki czy camaro w najbardziej fotogenicznych kątach, a dopiero potem jest jakaś akcja, a czasami, coraz rzadziej, jakiś inteligentny scenariusz i dialogi...Nie słyszałeś o kryptoreklamie?
oczywiście, zgadzam się z tobą ale z drugiej strony te samochody czy ubrania muszą być jakiejś marki, bo przecież sami ich nie wyprodukują
owszem, ale wszechobecna reklama to nie największy problem. Dobre kino amerykańskie ostatnich lat pokazuje, jak banda korporacyjno- lichwiarska zniszczyła piękną Amerykę i doprowadziła do tego, że 50 000 000 Amerykanów żyje bez pracy i prawa do zasiłku, 10 000 000 Amerykanów straciło pracę za kadencji obamy, setki tysięcy mieszka w namiotach i slumsach, bez przyszłości... A tysiące domów stoją puste i niszczeją. Ten film pokazuje dobrze różnicę między ustawionymi a biedakami- prostakami, którzy naiwnie pchają się do Kalifornii po sukces. Ale amerykański sen skończył się wiele lat temu...
Polecam przy okazji: "Zagubiony", "Turyści", "Detropia", "Camp FEMA American Lockdown" i inne filmy Alexa Jonesa - otwierają oczy na prawdziwą Amerykę dzisiaj...
Akurat w amerykańskich filmach nie ma takiej tragedii. "Mistrzostwo" osiągają polskie seriale. Jak kiedyś to ujęła miła pani od marketingu: istnieje lokowanie produktu oraz POLSKIE lokowanie produktu - so true... !