Spodziewałam się komedii chociaż trochę dorównującej humorem z Kac Vegas. Niestety, żarty są słabe, naciągane i sztuczne. Historia mało wciągająca. Przedłużające się sceny bez akcji potęgują nudne wrażenie jakie całość sprawia.
A szkoda. Dwaj potencjalnie fajni aktorzy. W tym filmie się nie sprawdzili.
Ja się całkowicie nie zgadzam, Kac Vegas mnie rozśmieszał równie dobrze jak ten film a z tą nudą to przesada. Czy kradzież samochodu i przyczepy oraz ucieczka autostradą od meksykańskiej policji była nudna ? Albo to jak ten nie pewno sprawny bankier ich pobił ? Lub jak zasnął przed kierownicą, rozwalił samochód i sprawdzał czy ma to w ubezpieczeniu ?
Aaaaaaaaaale śmieszne. Gratuluję poczucia humory. Słabiutki film, wymuszony, sztuczny, nieśmieszny...
Ze sprawdzeniem polisy nawet było zbawne. Tak poza tym to fabuła jest oklepana i naciągana zarazem.
Oklepana bo co najmniej kilkanaście filmów powiela schemat "idiota i furiat/frustrat", w którym to schemacie najpierw idiota spie....oli wszystko co wydawało by się niespie...dalalne, a pod koniec filmu i tak zostają najlepszymi przyjaciółmi. W tą konwencję wpisują się np: "Dinner for Schmucks", "Sezon na Misia", "Jaś Fasola: Totalny Kataklizm Nadciąga". W przyrodzie tacy idioci giną samotnie... i dobrze zresztą.
Natomiast naciągana jest postać Ethana, który jest głupszy niż ustawa przewiduje. Po prostu w moim 25 letnim życiu nie spotkałem takiego debila i nie znam nikogo, kto zna. Oczywiście debili nie brakuje ale jakoś sprytnie rozkładają swój debilizm w czasie lub kumulują go w jednej dziedzinie życia.
Dosyć mam komedii, w których głównego bohatera spotykają wszystkie nieszczęścia świata akurat w "Wyjątkowo-ważnej-dla-bohatera-chwili" takiej jak ślub, wizyta u przyszłych teściów czy chociażby narodziny pierwszego dziecka. Komedia jest śmieszna kiedy sytuacja jest prawdopodobna (nie dotyczy komedii absurdu i parodii/pastiszy). A "Due Date" to zaledwie słaba, momentami jedynie śmieszna komedyjka o której z przyjemnością szybko zapomnę. Oceniam na 4/10.