Zapaśnik

The Wrestler
2008
7,2 117 tys. ocen
7,2 10 1 117280
7,8 52 krytyków
Zapaśnik
powrót do forum filmu Zapaśnik

Jestem fanem Darrena. Oczywiście "Requiem ...", "Źródło" czy "Pi" to filmy o charakterystycznym klimacie dla tego reżysera. "Źródło" bardzo mi się podobało ze strony wizualnej i uczuciowej, choć też raziła przewidywalność niektórych rzeczy. Ale za arcymistrzowską muzykę Clinta M. oceniłbym "Źródło" 9/10. Zdaję sobie sprawę z paru niedociągnięć w tym filmie ale podobał mi się, więc stąd taka ocena. Jeżeli chodzi "Wrestlera" sprawa jest trudna. Film jest ok, dałem mu 7/10, plusy za świetną kreację Micky'ego (najjaśniejszy punkt tego przedsięwzięcia), realizm (jak naprawdę Wrestling wygląda, choć i tak większość wie, że to na niby) i niestety to by było na tyle. Rozumiem , że Aronofsky chciał zrobić film na maxa prosty. Ale w niektórych wątkach wieje taką schematycznością, że przeciętnemu widzowi nietrudno się domyślić co będzie dalej - żeby tu choćby wspomnieć wątek z córką graną przez Evan Rachel Wood. Oprócz Marisy Tomei, która b. dobrze sobie poradziła z rolą podstarzałej striptizerki, reszta jest dość przeciętna (szczególnie córka grana przez ERW to słaba rola). Ale Rourke i tak "zjada" wszystkich aktorsko w tym filmie. Dlatego na film warto się wybrać aby zobaczyć właśnie jego super rolę, w którą wcielić się nie było zbyt trudno, bo miał podobne zakręty w życiu jak Randy "The Ram" - gra prawdę mówiąc siebie stąd wychodzi to tak genialnie. Jeżeli chodzi o film jako całość muszę z przykrością stwierdzić, że wygląda jak przypodobanie się Akademii i pokazanie wzruszającej historii, która złapie ludzi za serca. Oskary czasem dostają filmy, które w danym roku na nie akurat nie zasługują jak np. dla mnie jako wielkiego fana Scorsese "Infiltracja" - film solidny i b. dobry ale... no właśnie - "Babel" Innaritu zdecydowanie lepszy ale trzeba było wreszcie dać Oskara Martiemu. Teraz takie filmy jak "Slumdog Millionaire" czy "Wrestler" (którym tym się różni od poprzedniego, że ma w obsadzie świetnego M. Rourke'a), to filmy zbyt schematyczne, za bardzo polane lukrem w niektórych miejscach, zbyt przewidywalne. Gdzieś przeczytałem, że zdjęcia w "Slumdogu" przypominają te z "Miasta Boga" co uważam za herezję, a samo porównywanie tych filmów to gruba przesada. "No Country For Old Men", "There Will Be Blood" , "Assassination of Jesse James by..." (choć filmu Dominika nie doceniono nominacją, a szkoda) czy choćby lekka "Juno" (co jednak nie oznacza, że oczywista w odbiorze) miały to coś w sobie. Benjamina Buttona jeszcze nie widziałem, więc może Fincher mi trochę polepszy humor i się nie zawiodę, zobaczymy w kinie. Bo jak na razie spore wrażenie zrobiły na mnie tylko "In Bruges" (moim osobistym zdaniem genialne i najlepszy film 2008 roku) i "Gran Torino" (fabuła niby oczywista ale Eastwood potrafi zrobić nawet z czegoś tak wydaje się oklepanego jak nawróceniu się "skurczybyka" :), naprawdę kawał dobrego kina). "Oszukana" też zapowiada się interesująco. Dla mnie Aronofsky to zawsze będzie reżyser-wizjoner, a nie dostarczyciel prostych historii. "Requiem" niby jest o zwykłych ludziach ale to film wstrząsający obrazami, pomieszanie snu z jawą - jednym słowem sztuka. Darren Aronofsky nie jest stworzony do kręcenia rzeczy prostych. To tak jakby Scorsesemu zachciało się kręcić familijne badziewia. Mam nadzieję, że to tylko odpoczynek tego świetnego reżysera przed kolejnym dziełem w swoim stylu, jak choćby Forstera (specjalistę od filmów psychologicznych) po "Quantum Of Solace".

ocenił(a) film na 9

"Wrestler" może jest prosto przekazany widzowi, ale to nie znaczy, że sam jest prosty. Nad postacią Randyego można zastanawiać się przez długi czas. A chyba to właśnie bohater stanowi trzon tego filmu.

Do tego nie uważam, że jest to film z typu posypanych lukrem. Ma swój specyficzny, smutny klimat, owszem. Ale wg mnie nie ma tu zbędnego patosu (oprócz spowiedzi przed córką). Randy nie wypowiada zbędnych słów. On po prostu robi, my widzimy tego skutek i sami oceniamy jak to odebrać. Jak wiemy AMerykanie uwielbiają tego typu historie.. o ludziach, którzy kochają to co robią, mimo przeciwskazań ciągle dążą do celu. Jednak tutaj nie robi się z Randyego amerykańskiego bohatera. On po prostu bierze nadgodziny, zakochuje sie w pewnej kobiecie i walczy na ringu. Nie słyszymy dialogów o tym jaki on jest biedny. WIdzimy po prostu poszczególne sceny z jego życia i je oceniamy. Nie uważam, że ten efekt tworzy Wrestlera filmem wymagającym, jednak nie jest to też film prosty.

Wg mnie troszkę za surowo go oceniłeś. Nie widziałem filmów Aranofskyego które wymieniłeś, oprócz Requiem, więc oprę się na nim. Requiem porusza ciężką tematykę, ma wspaniały klimat itp itd.. Jednak tutaj też wszystko podane jest na tacy. Historia kilku ludzi, którzy ćpają. Z biegiem czasu obserwujemy jak się staczają. Jednak wg mnie dobra historia (a wg mnie w Requiem i Wrestlerze taka jest) otoczona świetnym wykonaniem może stworzyć niezwykły, wyśmienity film.

użytkownik usunięty

Dokładnie. Tegoroczni kandydaci wypadają naprawdę cieniutko w porównaniu z tymi zeszłorocznymi. "Wrestler" to jest arcyproste kino dlatego ogląda je się łatwo. Ale mnie ten film mierzi swoją łopatologią. "Slumdog" to kolejne spore nieporozumienie. Ja osobiście nie trawię tego typu kina ale jednak postanowiłem obejrzeć aby wyrobić sobie zdanie. I niczym mnie ten obraz nie zaskoczył. To przeciętne kino i zupełnie nie rozumiem zachwytów tym filmem? A dorabianie na siłę głębi do czegoś co jest proste jak drut jest dość śmieszne. Chciałbym aby Oskara zdobyło "In Bruges" (mało prawdopodobne niestety), bo to film kompletny, nakręcony z pomysłem. Piękne zdjęcia, nie za długi, ze świetnymi kreacjami aktorskimi i interesującą muzyką. Niedawno przeczytałem fajną recenzję w Necie filmu Szumowskiej "33 sceny..." i spodobała mi się wspomniana przez recenzentkę wypowiedź Felliniego idealnie pasująca do nacisku wielu dzisiejszych twórców na zbytni realizm w filmach. Włoch powiedział, że jak chce realizmu i prawdziwego życia to idzie na spacer, a nie do kina :).

ocenił(a) film na 9

Ciekawe jak mocno krytukuja ten film w Kazachstanie. Bo wiedze ze im dalej na wschod tym wieksi znawcy kina ktore wyadlo takie arcydziela jak Killerow dwoch i lejdis k8rwa jego mać.

Zupelnie nie odebralem czworki call of duty jako placemantu. Ale to pewnie ze jestem glupi. Albo gupi jak kto woli.

I ciekawe frajerzy GDZIE widzieliscie te filmy i skad K8RWA je macie.





ocenił(a) film na 8
maciek9192

W kinach poza Polską leci już chwilę. Ale to tak na marginesie.

A że prosty? Że przemowa do córki? W końcu bohater nie tylko żyje w Ameryce, ale jeszcze zarabia na jednym z bardziej amerykańskich "sportów". I ma się zachowywać nie po amerykańsku, żeby wyrafinowane podniebienia kinowe co poniektórych Europejczyków łechtać? Mi akuratnie konsekwencja w poprowadzeniu tego amerykańskiego stylu i sposobu myślenia bardzo się podobała.

ocenił(a) film na 8
kanGuru

Ach. A Fellini jednak do innego kina i innej stylistyki się odnosił, dziś realizm w kinach jest na wagę złota, nawet w reportażach jest deficytowy, o filmie nie ma nawet co wspominać.

ocenił(a) film na 10

Fellini mógł sobie tak powiedzieć, bo zjadł realizm na śniadanie;) Przecież nie kto inny tylko on współpracował z Rosselinimi przy arcydziełach neorealizmu włoskiego "Rzym, miasto otwarte", "Paisa", "Franciszek, kuglarz boży".
odczuwam w jego wypowiedzi podwójnie skrojoną ironię. i do tej przesadnej realistyczności, i do swej przeszłości.


A co do slumdog, to się nie zgodzę. Daleko mi do uwielbienia kina bollywood, ale ten mariaż paramoralitetowo-bollywoodzki wyszedł całkiem zgrabny.

Sailor R:
Ja to odbieram jako kolejny geniusz Arnoffskiego.
Zrodlo bylo pieknym ale trudnym filmem. Polowa osob pokochala ten film, druga polowa miala zgola odmienne spojrzenie.
Teraz dostajemy film prosty, wrecz banalny, ale nic mu to nie ujmuje, gdyz rowniez jest znakomity. Ja mu nie ujmuje punktow za prosty scenariusz, wrecz dodaje za to, ze z prostego scenariusza Arnoffsky zrobil kolejny znakomity film.

Pandemonium

Wlasciwie zgadzam sie z Wami wszystkimi i z Nikim z Was. Z jednej strony Rourke ktory musi dostac za ten film oskara (i tak pewnie dostanie Pean) i 2 fajne aktorki, ciekawie przedstawiona historia wrestlingu. Z drugiej zas filmy prosty jak budowa cepa. Jedni pisza idealny drudzy slaby, jak dla mnie film po prostu bardzo donbry ale bez szalenstwa. Oskar dla Rourke wystarczy aby mnie w pelni usatysfakcjonować:)

ocenił(a) film na 4

Zgadzam się. Gdyby nie rola Rourke'a film nie pozostałby w ogóle w pamięci. Schematyczna, wtórna do bólu, nieciekawa fabuła moglaby posłużyć za kanwę kolejnego filmu klasy B puszczanego w TVP z serii "Prawdziwe Historie". Zawiodłem się bardzo na tej produkcji. To taki typowy produkcyjniak pod Oscary. Resztę napisał już poprzednik.