Potwornie pretensjonalny melodramat, który byłby nawet całkiem oglądalny (chociaż nie zaszkodziłoby, gdyby fabuła była poprowadzona w mniej chaotyczny sposób), gdyby nie to, że został nakręcony w kompletnie niepasującej stylistyce mrocznego, podlanego surrealizmem thrillera (ewentalnie dreszczowca noir), okraszonego równie mroczną i niepasującą muzyką Kilara. Przez cały seans człowiek ma nadzieję na jakąś fabularną przewrotkę, która usprawiedliwiłaby jakoś to, co widzimy na ekranie. Po czym film kończy się sceną, która wymiotną pretensjonalnością przebija wszystko co było wcześniej, pozostawiając widza z dojmującą ochotą rzucenia kapciem w telewizor.
Przecież ta skądinąd wybitna powieść to jest achronologiczny surrealistyczny dreszczowiec!
Możliwe, nie czytałem. Ale jeśli tak, to z tego achronologicznego surrealistycznego dreszczowca prawie nic nie zostało. Zamiast tego dostaliśmy pretensjonalny melodramat. Obie te składowe nijak do siebie nie pasują, gryząc się z sobą do krwi, aż wreszcie dreszczowiec umiera w męczarniach.
Zatem polecam książkę. Czyta się z prawdziwą przyjemnością, wciąga, trzyma w napięciu i nieustannie zaskakuje.
No i te dialogi!
"
- Kiedy się robi trepanację, trzeba mieć w głowie mózg, kiedy się operuje kobietę trzeba mieć w głowie genitalia.
- U każdej baby pod spódnicą są chwasty."
:-)
ŁAŁ! Żartujesz??? To jest z książki, na podstawie której nakręcono ten film???
To chyba powinienem obniżyć ocenę do 1/10... :-/