Filmy o tematyce arabskich terrorystów już się trochę opatrzyły. Był nawet czas gdy był to niepopularny i dość niewdzięczny temat na film (choćby po zamachach na WTC). Jak widzę jednak motyw wraca do łask i od czasu do czasu pojawia się tego typu produkcja.
Kolejna...
Cóż, może i powiewa grozą, jednak niezwiązany emocjonalnie z konfliktem USA vs tzw "terroryzm" patrzy na to chłodnym okiem wyciągając z produkcji takie zabiegi reżyserskie jak tłumaczenie durnemu odbiorcy że istnieje też "lepszy islam" a tak w ogóle to ten fanatyczny muslinizm to tak naprawdę wynaturzony i oderwany od nurtu odłam.
I tak dalej, i tak dalej.
A gdzieś w około tego akcja.

Generalnie film nie jest zły ale niczym szczególnie nie zaskakuje i nie wybija się ponad przeciętną w tymże gatunku.
Wydaje mi się, że taki był własnie zamysł. Nie liczono iż produkcja będzie hitem. Rolą produkcji jest uświadomienie i przypomnienie amerykanom że zagrożenie ciągle nad nimi (i nad resztą świata cywilizowanego) wisi.