Film pod względem terroryzmu nie pokazuje nic nowego i jest do bólu przewidywalny - każdy oglądający spodziewał się, że wszyscy wsiądą do tego samego autobusu - nie zmienia to jednak faktu pewnego rodzaju przyjemności z oglądania tego obrazu, choć nie jest to ,,Syriana". Czasem zabawnie rozwiązano kwestię językowe ( za zabawnie, bym powiedział ), bądź to - opaczne rozumienie amerykańskiej myśli w kwestii pojmowania Koranu. Ja osobiście miałem nadzieję, iż tytułowy zdrajca okaże się na końcu prawdziwym tak powszechnie hołdowanego USA. Role niezauważalne, oprócz jednej, a mianowicie aktora zapamiętanego z filmu ,,Nienawiść'' - postać dramatyczna, której jest autentycznie szkoda. 4/10.