Pisowska pseudonarodowa kinematografia wstała z kolan i popełniła następny obraz podszywający się pod film. Na tapetę poszedł narodowy bohater czyli Żenek Martyniuk. Polski Freddie Mercury.
Dla kogo powstał ten film? Dla nikogo. Ludzie dla których discopolo to styl życia nie pójdą na niego bo w filmie o discopolo nie ma discopolo. Tak. Dobrze przeczytaliście.
Ludzie którzy nie słuchają discopolo nie pójdą bo nie słuchają discopolo a Żenek Martyniuk jest dla nich królem żenady.
Film jest nudny i nieciekawy jak Podlasie. Nie wiem czy to wina twórców czy "biografi" króla majteczek w kropeczki. Lepszy niż Smoleńsk ale niewiele lepszy. Ale lepszy jakby to powiedział J. Stuhr w Killerze.