Pomijając temat, film technicznie tragiczny fabularnie słaby. Wygląda tak jakby Zenek grał tylko zimą, w jednym klubie. Wszystko jest biedne, kręcone w półmroku bez pomysłu i klimatu tamtych lat. W dodatku bohater nie miał żadnego swojego kawałka (ciągle tylko covery śpiewają) Kompletnie pominięto pierwsze "profesjonalne" płyty pierwsze poważne kontrakty, czy epizod pracy w Belgii za to, nie wiadomo po co, dodano fikcyjne porwanie syna. Nie to sensacja nie biografia...w dodatku drętwo nakręcona.