Nawet fani disco polo, którzy liczyli na jakąś laurkę i przynajmniej godzinę koncertu, czują się oszukani. Z mojej perspektywy: filmowa biografia słaba, jak muzyka tego człowieka. Fajne akcenty z PRL, ale im dalej, tym gorzej. Przegrywa sam niezłomny Zenek, który w opinii fanów disco polo był takim Rocky Balboa tandetnej muzyki, per aspera ad astra, a co wyszło? Król jest nagi i głupi jak ch...j.